Dlaczego łatwiej kochać na odległość? – Ośrodki Terapii

Dlaczego łatwiej kochać na odległość? – Ośrodki Terapii

Związek na odległość uchodzi za coś trudnego, a nawet niemożliwego do utrzymania. Z tego powodu osoby, które na co dzień radą sobie z rozłąką, często myślą, że trwanie ich relacji jest wielkim sukcesem i świadczy o ogromnym uczuciu. W rzeczywistości jednak zdarza się, że miłość na odległość jest… znacznie łatwiejsza. Jak to możliwe? Czy życie w oddaleniu od siebie można w ogóle porównywać do mieszkania razem i współdzielenia codzienności? Dlaczego łatwiej kochać na odległość?

Związki na odległość to kontrowersyjny temat. Wiele osób uważa, że w takiej relacji bliskość jest zupełnie niemożliwa. Inni podziwiają partnerów znajdujących się z dala od siebie, utożsamiając ich sytuację z wielkim zaangażowaniem, wytrwałością i gorącymi uczuciami. A jak jest naprawdę? Czy jeśli wytrzymaliśmy z kimś w relacji na odległość przez wiele lat, możemy być pewni siły swojej miłości i tego, że bylibyśmy równie szczęśliwi, dzieląc ze sobą codzienność?

Rozmawiając o związku na odległość, warto uświadomić sobie, że każdy definiuje relację romantyczną w zupełnie inny sposób. Wszystko zależy od naszych poglądów, dotychczasowych doświadczeń, wzorców rodzinnych oraz potrzeb emocjonalnych. Istnieją zarówno takie osoby, którym wystarczą częste rozmowy przez telefon, jak i te, które nie wyobrażają sobie bliskości bez dotyku i kontaktu twarzą w twarz. Dla jednych małżeństwo to przede wszystkim wspólne nazwisko, konto bankowe i dzieci. Inni kładą nacisk na codzienną obecność, wspólne spędzanie czasu oraz dzielenie się domowymi obowiązkami. Nietrudno się domyślić, że dla tych pierwszych związek na odległość będzie jedną z mieszczących się w normie opcji, a dla drugich – czymś kompletnie nieakceptowalnym. Trudno mówić o jakimś jednym, uniwersalnym wzorcu miłości, który odpowiadałby wszystkim. Grunt, by znaleźć drugą osobę, która będzie podzielała nasze poglądy i potrzeby. Z pewnością należy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że związek na odległość jest czymś zupełnie innym niż wspólne mieszkanie. Aby miał szansę przetrwać i nie stał się fikcją, należy wypracować nowe strategie budowania wspólnoty, okazywania uczuć i ich podsycania. Nie wystarczy przecież tylko się w kimś zakochać – znacznie ważniejsze jest to, jak układają się nasze kontakty później i co robimy, by były jak najbardziej satysfakcjonujące dla obu stron.

Nie ulega wątpliwości, że utrzymanie takiej relacji dla niektórych może być bardzo trudne, a nawet niemożliwe. Dla wielu osób wyzwaniem jest wierność osobie, która jest daleko – a więc seksualna wstrzemięźliwość. Każdy z nas potrzebuje dotyku i kontaktu fizycznego z drugim człowiekiem. Bliskość tego rodzaju to nie tylko seks, ale również pocałunki, przytulanie, trzymanie się za ręce itp. Związek na odległość pozbawia partnerów możliwości codziennego bycia ze sobą. Dla osób potrzebujących dużej dawki czułości taki układ może być nie do zaakceptowania. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak wiele czynników wpływa na nasze przywiązanie do drugiego człowieka. Patrzenie sobie w oczy, dźwięk głosu, obserwowanie gestów i mimiki, wspólne aktywności, a nawet spędzanie czasu w tym samym pomieszczeniu to kwestie, które nieodłącznie wiążą się z mieszkaniem w jednym domu. Te wszystkie drobne kwestie sprawiają, że stajemy się sobie bliżsi. Nie bez znaczenia jest także jedna z najważniejszych funkcji stałych związków, czyli wspieranie się w codziennych obowiązkach i problemach. Dzielenie się różnymi zadaniami, wspólne radzenie sobie z kłopotami czy wyręczanie się nawzajem w dziedzinach, które nie są najmocniejszą stroną naszego partnera to zachowania, które dają nam poczucie bezpieczeństwa, wsparcie i realne korzyści z relacji z drugą osobą. Kobieta, która na co dzień sama wychowuje dzieci, bo jej mąż pracuje za granicą lub jest marynarzem, na co dzień funkcjonuje niemal jak samotna matka. Nie może liczyć na to, że ktoś przejmie choć część jej obowiązków lub zrobi jej herbatę po ciężkim dniu. Dla niektórych z pewnością taki układ mógłby okazać się zbyt trudny. Wiele związków rozpada się z tego powodu, co sprawia, że związki na odległość uchodzą za te zdecydowanie trudniejsze do utrzymania. I pewnie w wielu przypadkach tak właśnie jest, jednak w innych… może się okazać, że kochanie kogoś, kogo nie ma w pobliżu, jest znacznie łatwiejsze. Jak to możliwe?

Największym „ułatwieniem” w takich relacjach jest tęsknota, która często bywa wymieniana jako ich główna wada. Warto jednak zauważyć, co się z nami dzieje, gdy brakuje nam ukochanej osoby. Nie dostrzegamy wówczas jej wad czy słabości. Zapominamy o tym, co złe, a skupiamy się na samych superlatywach, idealizując partnera. W naszej głowie staje się on najatrakcyjniejszą, najmilszą i najmądrzejszą osobą na świecie. Tęsknimy za jej wsparciem, dotykiem, poczuciem humoru czy urokiem osobistym, na dalszy plan spychając lenistwo, konfliktowość czy skłonność do pesymizmu. Idealizujemy wspomnienia, a nasze uczucia wydają się głębsze i bardziej żarliwe. Kiedy się spotykamy, jesteśmy jak zauroczone nastolatki. Nasza namiętność sięga zenitu, a my nie możemy nacieszyć się sobą nawzajem.

No właśnie… Związek na odległość przypomina trochę wieczne randkowanie. Nie widujemy się na co dzień, a każde spotkanie jest dla nas świętem. Wkładamy wówczas więcej wysiłku w to, jak wyglądamy i jak się zachowujemy. Spędzamy czas w wyjątkowych miejscach i robimy wszystko, by te chwile były jak najbardziej warte zapamiętania. Kiedy związek toczy się „zwyczajnym” torem, siłą rzeczy w relację wkrada się rutyna. Na początku widujemy się rzadziej, ale za to do każdej randki przygotowujemy się z dbałością o najmniejsze szczegóły. Chłopak nie widuje swojej dziewczyny bez makijażu, w dresie czy z wałkami na głowie. Nie wie, że od czasu do czasu potrzebuje spędzić cały dzień w łóżku, oglądając komedie romantyczne i zajadając się lodami. Ona z kolei nie ma pojęcia, że jego ulubionym „domowym” strojem jest stary, dziurawy t-shirt z wielką plamą na przodzie. Nie potyka się o jego skarpetki zostawione na podłodze i nie musi znosić jego krzyków podczas oglądania meczów z kolegami. Przedstawione sytuacje są, oczywiście, bardzo stereotypowe, a rzeczywistość może być zupełnie inna. Mimo wszystko, każdy z nas ma swoje dziwactwa i irytujące zwyczaje. Nikt nie biega po mieszkaniu w seksownych kreacjach i nie spędza godziny przed lustrem, zanim zasiądzie przed telewizorem. Można powiedzieć, że tylko najbliżsi znają naszą „najbardziej prywatną”, domową stronę. I nie da się ukryć, że bywa ona nieco mniej atrakcyjna niż nasz publiczny wizerunek. Zamieszkanie z partnerem to kolejny etap związku, który wiąże się z pogłębieniem bliskości, ale również wieloma próbami dla wzajemnej fascynacji. Związek na odległość przez wiele lat funkcjonuje w tej pierwszej, najbardziej powierzchownej fazie, w której nie ma miejsca na katar, chrapanie oraz sprzeczki o to, kto pozmywa naczynia.

Trzeba przyznać, że to właśnie tego typu kwestie stanowią prawdziwe wyzwanie na wspólnej drodze. Nie bez powodu wiele par decyduje się na rozstanie tuż po tym, jak zdecydują się na mieszkanie w jednym domu. Często dopiero wtedy okazuje się, że partnerzy nie mają ze sobą aż tak dużo wspólnego, jak myśleli, a ich zwyczaje i oczekiwania dotyczące podziału obowiązków kompletnie się ze sobą rozmijają. Jedno lubi spędzać czas aktywnie, a drugie preferuje wieczory z książką lub filmem. Jedno chce oglądać w telewizji programy typu reality show, drugie przełącza na seriale. Dla jednego dom jest azylem, w którym lubi spędzać czas tylko z najbliższymi, a drugie potrzebuje do szczęścia bujnego życia towarzyskiego. Do tego wszystkiego mogą dojść rozbieżności w preferowanej diecie, nawyki związane z dbaniem o porządek czy samo podejście do czystości w mieszkaniu. Dla jednych rzeczy porozrzucane w pokoju i góra naczyń w zlewie to normalne rzeczy, inni nie są w stanie ich zaakceptować. Najczęstszym punktem spornym jest jednak podział domowych obowiązków. Czy powinien on być tradycyjny, czy jednak partnerski? Czy będziemy robili te same rzeczy na zmianę czy raczej podzielimy się sferami, nad którymi będziemy sprawowali pieczę? Wbrew pozorom, to właśnie takie, pozornie błahe sprawy, potrafią bardzo negatywnie wpłynąć na satysfakcję ze wspólnego życia. Oczywiście, przy odrobinie dobrej woli, można poradzić sobie z tymi przeszkodami, jednak znacznie łatwiej jest wtedy, gdy takie problemy po prostu nas nie dotyczą. Nietrudno dogadać się, gdy spędzamy ze sobą tylko niektóre dni. Wtedy znacznie łatwiej jest się dostosować do drugiej osoby, bo przecież wiemy, że to wyjątkowa sytuacja, a za chwilę wrócimy do „normalności”.

Cóż, będąc ze sobą na odległość, w rzeczywistości prowadzimy dwa odrębne życia. Mieszkamy osobno, mamy własną przestrzeń, swoje zwyczaje, rutynę dnia i aktywności. Możemy spotykać się z przyjaciółmi, kiedy chcemy, nie pytając partnera o zdanie. Chodzimy na siłownię, do kina czy do restauracji, kiedy mamy na to ochotę. Jemy to, co chcemy i sprzątamy wtedy, kiedy czujemy taką potrzebę. Nie musimy dostosowywać się do potrzeb oraz planu dnia ukochanej osoby. Nie mamy okazji pokłócić się o niepowieszone pranie czy niepościelone łóżko. Oczywiście, nie oznacza to, że jest nam obiektywnie lepiej czy łatwiej. Być może jest nam nawet znacznie trudniej, ale, paradoksalnie, nasza miłość kwitnie. Ponadto niejedna para z długim stażem zgodziłaby się ze stwierdzeniem, iż wiele kłótni i sprzeczek nie ma wyraźnego, obiektywnego powodu. Zdarzają się wtedy, gdy co najmniej jeden z partnerów ma zły humor, trudny czas w pracy lub odreagowuje w domu przykrości, które sprawił mu ktoś inny. Spotykając się jedynie od czasu do czasu, zwykle unikamy takich dni, zwłaszcza, że sama perspektywa zobaczenia ukochanej osoby sprawia, że czujemy się wspaniale.

Czy to znaczy, że miłość na odległość nie jest prawdziwa? Oczywiście, że nie. Każda para, niezależnie od sytuacji i stylu życia, mierzy się z jakimiś problemami. Najważniejsze są zaufanie, wierność i lojalność wobec partnera. Jednak jeśli chcemy kogoś naprawdę poznać, warto dzielić z nim codzienność. Dopiero wtedy możemy naprawdę przekonać się o tym, na ile do siebie pasujemy oraz jaka jest siła naszego uczucia. Szkoda byłoby się przekonać, że po wielu latach wyznawania sobie miłości przez telefon kilka niezmytych naczyń jest w stanie zniszczyć nasz związek.