Być czy mieć?

Być czy mieć?

Być czy mieć? To pytanie jest tematem wielu rozważań oraz niezliczonych dyskusji. Z jednej strony większość z nas zdaje sobie sprawę, że sprawy materialne nie są najważniejsze i warto mieć również inne wartości: choćby miłość, pasję czy życie duchowe. Z drugiej strony nie da się zaprzeczyć, że dostatek sprawia, iż funkcjonuje nam się łatwiej i przyjemniej. Jak znaleźć równowagę w życiu? Co postawić na pierwszym miejscu, by być szczęśliwym i spełnionym człowiekiem?

 

Wszyscy staramy się podejmować jak najwłaściwsze decyzje, by osiągnąć szczęście i wewnętrzny spokój. Oczywiście, każdy z nas ma na to własny pomysł i indywidualny sposób. Jedni skupiają się na znalezieniu dobrze płatnej pracy, dzięki której są w stanie zapewnić sobie komfortowe i przyjemne życie oraz zabezpieczenie dla swoich bliskich. Te osoby mogłyby powiedzieć, że „być” jest przereklamowane, a równie ważne, jeśli nie ważniejsze, jest to, żeby „mieć”, a zatem nie należy się wstydzić swojego materializmu. Inni także skupiają się na przyjemności, ale rozumieją ją inaczej: nie zamierzają ciężko pracować, by jak najwięcej zarabiać. Wolą poświęcać czas na realizowanie swoich pasji, spędzać go z rodziną oraz zajmować się zawodowo czymś, co sprawia im przyjemność i daje satysfakcję. Jeszcze inni stawiają na rozwój: ich edukacja trwa przez całe życie, nie szczędzą czasu oraz pieniędzy na kolejne kursy doszkalające, interesują się rozwojem osobistym, a największą satysfakcję daje im przekraczanie własnych ograniczeń. Dla tych osób „mieć” nie ma żadnego znaczenia. Nie otaczają się przedmiotami, a konsumpcjonizm jest im obcy. Stawiają na wrażenia, doświadczenia i doskonalenie samego siebie.

Kto ma rację? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Każdy z nas jest indywidualnością, ma inne wartości, pragnienia i potrzeby. Każdy rozumie szczęście w inny sposób. Nie bez znaczenia są również wzorce rodzinne i przyzwyczajenia. Osobie wychowanej w luksusie nie byłoby łatwo zrezygnować z wygód, do których przywykła. Zaś dziecko niezbyt zamożnych rodziców, którzy zaszczepili w nim pasję i dystans do kwestii materialnych, nie będzie potrzebowało zbytków, by czuć, że jego potrzeby są zaspokajane.

Jednym ze sposobów postrzegania świata oraz postępowania jest postawa materialistyczna. Bardzo powszechny w dzisiejszych czasach materializm to nic innego jak przywiązywanie bardzo dużej wagi do pieniędzy, ich siły nabywczej oraz przedmiotów materialnych. Osoby prezentujące taką postawę utożsamiają szczęście z posiadaniem wielu rzeczy i wysokim statusem społecznym. Niejednokrotnie są gotowe poświęcić znacznie mniej czasu rodzinie, byleby jak najwięcej zarobić i rzadko znajdują go na własne przyjemności. Opiekę nad innymi utożsamiają z zapewnianiem im dostatku i bezpieczeństwa finansowego. Największą satysfakcję daje im otaczanie się pięknymi i luksusowymi przedmiotami, a na posiadaniu opierają swoje poczucie spełnienia. Zdecydowanie można powiedzieć, że „mieć” jest dla nich bardziej istotne niż „być”.

być czy mieć, ranking ośrodków terapii

W odpowiedzi na masową i często bezmyślną konsumpcję powstał trend, który nazywamy minimalizmem życiowym. Minimaliści uważają, że funkcjonujemy w świecie nadmiaru, przesytu informacji, możliwości i przedmiotów. Według nich materializm odciąga ludzi od tego, co jest w życiu naprawdę ważne i czego nie można kupić za pieniądze: więzi rodzinnych, życia duchowego i rozwoju osobistego. Do takich rzeczy z pewnością należą relacje z dziećmi, które zostają zaburzone, gdy jedno z rodziców przesadnie skupia się na pracy, a nawet emigruje za granicę w pogoni za lepszymi zarobkami. Niezależnie od tego, jak dużo pieniędzy przywiezie ze sobą, nie nadrobi tygodni, miesięcy lub lat spędzonych z dala od bliskich oraz chwil, które mógłby poświęcić na wychowywanie dzieci.

Minimaliści sprzeciwiają się bezmyślnemu konsumpcjonizmowi oraz ograniczają wszechobecny nadmiar, pozbywając się ze swojego życia wszystkiego tego, co w nim zbędne. W kwestii posiadanych rzeczy stawiają na jakość, nie ilość i trzymają w swoim otoczeniu tylko to, co jest im potrzebne i z czego naprawdę korzystają. Nie chcą zagracać swojej przestrzeni nadmierną liczbą przedmiotów, nie dopuszczają więc do jej zwiększania i nie gromadzą rzeczy. Ignorują modę, która wymusza nabywanie nowych części garderoby wraz z nadejściem każdego kolejnego sezonu. Nie ekscytują się również nowinkami technicznymi, a czas, który mogliby poświęcać na zdobywanie każdej kolejnej generacji już posiadanych sprzętów, wolą przeznaczyć na pielęgnację więzi rodzinnych, dbanie o zdrowie lub realizowanie swoich pasji. Minimalizm łączy się również z filozofią slow life, która nawołuje do uważności, zwolnienia tempa życia i jego celebrowania. Wszystkie te trendy sprowadzają się do przekonania, że znacznie ważniejsze jest „być” niż „mieć”.

Czy pieniądze same w sobie przedstawiają jakąś wartość? Oczywiście, zawsze dobrze jest mieć jakieś oszczędności, które zapewnią nam komfort psychiczny i zabezpieczenie na przyszłość. Ale co z tak szeroko krytykowanym konsumpcjonizmem i nabywaniem przedmiotów? Z reguły po zaspokojeniu swoich najbardziej podstawowych potrzeb staramy się wykorzystać nadwyżkę pieniędzy w sposób, który da nam najwięcej radości i subiektywnego poczucia szczęścia. I tu najczęściej pojawia się pułapka: z reguły stawiamy na rzeczy, które zostają z nami jak najdłużej. Wybierając kupowane przedmioty wychodzimy z założenia, że najlepiej, by służyły nam przez długi czas i w ten sposób dawały zadowolenie. Z punktu widzenia psychologii jest to jednak całkowicie błędne podejście.

Doktor Leaf Van Boven z Uniwersytetu Colorado w Boulder i profesor Thomas Gilovich z Uniwersytetu w Cornell przeprowadzili badanie, w którym wzięło udział ponad 12 tysięcy Amerykanów. Ankietowani zostali poproszeni o przywołanie w pamięci dwóch ostatnich wydatków, których dokonali z zamiarem „zwiększenia odczuwanego szczęścia”. Jeden z nich miał dotyczyć rzeczy materialnej, przedmiotu (np. sprzętu muzycznego lub ubrania), natomiast drugi związany był z nabywaniem doświadczenia (np. zagraniczna podróż lub koncert). Następnie ankietowani musieli zdecydować, który z tych zakupów spowodował większy przypływ szczęścia. Okazało się, że więcej radości sprawiało Amerykanom płacenie za przeżycia (57%), niż za przedmioty (34%).

być czy mieć, ranking ośrodków terapii

Choć wydawałoby się, że skoro rzeczy materialne są trwałe, a doznania ulotne, dłużej będą nas cieszyły te pierwsze, badania przeczą temu założeniu. Paradoksalnie fakt, że fizyczne przedmioty zostają z nami na dłużej, działa na ich niekorzyść. Początkowo zakup telewizora, perfum, samochodu lub komputera wywołuje w nas wielkie emocje – jesteśmy podekscytowani i odczuwamy radość. Ale później zaczyna działać adaptacja, która „niszczy” rzeczy. Co to znaczy? Nabyty przedmiot staje się częścią codzienności, zaczynamy uważać go za normę i standard. Im dłużej go mamy, tym mniej nas ekscytuje i cieszy.

Zupełnie inaczej jest w przypadku wrażeń. W momencie ich doświadczania również towarzyszą nam duże emocje. Z czasem nasz opis konkretnej sytuacji i wspomnienia stają się coraz mniej szczegółowe (co może być pozytywne, bo kto miałby ochotę pamiętać o bólu brzucha podczas ostatnich wakacji i deszczu zakłócającym koncert ulubionego wokalisty?). Jesteśmy jednak w stanie przywołać pozytywne uczucia, jakich w tym czasie doświadczaliśmy. Właśnie dlatego zadowolenie z przeżyć, które mamy na koncie, wzrasta z czasem. Można powiedzieć, że wydarzenia, których doświadczyliśmy, budują naszą psychikę, stając się częścią nas. Dodatkowo doświadczenia dają nam również dużo radości, zanim w ogóle dojdą do skutku. Okazuje się, że jest ona większa, gdy oczekujemy np. na koncert, na który mamy bilety, niż gdy zamierzamy kupić jakąś upragnioną rzecz.

Innym argumentem przemawiającym za „być”, a nie „mieć”, jest zjawisko dzielenia się z innymi ludźmi. Ewolucja ukształtowała nas jako zwierzęta stadne, co oznacza, że akceptacja innych jest dla nas bardzo ważna i w znaczący sposób wpływa na nasz komfort. Pewnie dla nikogo nie będzie zaskoczeniem fakt, że wspólne doświadczenia zbliżają ludzi, nawet wtedy, gdy ich nie znamy. Większość osób bardzo chętnie porozmawia z kimś obcym, z kim dzieli to samo doświadczenie (np. pobyt w tym samym, egzotycznym kraju, rodzicielstwo, studia na tym samym kierunku i uczelni). Osoby połączone w ten sposób chętnie zrzeszają się również na tematycznych forach internetowych, dyskutując na wspólne tematy. Znacznie słabiej działa to z osobami, które mają podobne przedmioty. Nawet jeśli powstają grupy dla osób posiadających takie same samochody lub telefony, ich więź opiera się na doświadczeniach, np. podobnych kłopotach w użytkowaniu.

Nie bez znaczenia jest także zjawisko negatywnego porównywania. Przedmioty zdecydowanie łatwiej jest ze sobą porównać: czyjś komputer może mieć lepsze podzespoły, czyjaś sukienka lepszy krój i porządniejsze odszycie, czyjś telefon większy ekran itd. Natomiast przeżycia trudniej jest porównać, a o ich wartości nie decyduje cena. Jeśli ktoś pasjonuje się górskimi wycieczkami z plecakiem, opowieści innej osoby o pobycie w luksusowym hotelu nie zrobią na nim wrażenia. Ponadto osobiste przeżycia i emocje są bardziej abstrakcyjne, trudne do opisania i obiektywnego zmierzenia.

Badania pokazują, że pomimo wszystkich powyższych argumentów, Polacy zdecydowanie wolą „mieć”, niż „być”. Według specjalistów taki stan rzeczy wynika z dawnej, chłopskiej biedy. Polska wciąż jest krajem dorobku, a jej mieszkańcy zachłysnęli się nowymi możliwościami i bogactwem wyboru. Z pewnością warto z niego korzystać, ale w mądry sposób. Co to znaczy? Nie ma niczego złego w dążeniu do wygodnego, przyjemnego życia. Pieniądze może nie dają szczęścia, ale z pewnością mogą mu dopomóc. To one umożliwiają nam edukację, dalekie podróże i fascynujące doświadczenia. Dają również coś, co zwykliśmy uważać za „bezcenne”: poczucie bezpieczeństwa i niezależność. Dlatego też nie ma niczego złego w dążeniu do dostatku, pod warunkiem, że robimy to z głową, nie zapominając o innych, ważniejszych rzeczach. To nie pieniądze decydują o szczęściu, a nasz stosunek do nich.