Coraz bardziej powszechne zagrożenie na rynku używek – dopalacze.

Coraz bardziej powszechne zagrożenie na rynku używek – dopalacze.

Wszyscy wiemy, że narkotyki są szkodliwe i groźne. Przeprowadzono na ich temat niezliczone kampanie edukacyjne, powstało o nich mnóstwo książek i filmów. Jakiś czas temu na rynku używek pojawiła się nowość – dopalacze. Ich niewinna nazwa oraz powszechna dostępność sprawiła, że wiele osób uznało je za mniej niebezpieczne. Czy słusznie?

 

Pierwszym błędem w powyższym rozumowaniu jest traktowanie obu używek jako zupełnie odmiennych zjawisk. Tymczasem dopalacze bywają nazywane „nowymi narkotykami”, ponieważ powstały, by wywołać podobny efekt przy użyciu innych składników (najczęściej syntetycznych). Dopalaczami możemy określić wszelkie substancje lub ich mieszanki, które posiadają faktyczne lub rzekome działanie psychotropowe, a przy tym nie znajdują się na liście związków kontrolowanych przepisami ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Dodatkowo, aby ominąć prawo, producenci umieszczają na opakowaniach informację o tym, że „produkt nie nadaje się do spożycia”. W związku z tym, choć dopalacze są sprzedawane po to, aby były przyjmowane i w ten sposób wywoływały efekt odurzający, oficjalnie figurują jako produkty kolekcjonerskie. Każde zażycie tego rodzaju środków odbywa się na odpowiedzialność użytkownika, a producenci oraz sprzedawcy mogą powołać się na stwierdzenie, że skutki uboczne są wynikiem zastosowania wyrobu niezgodnie z jego przeznaczeniem.

Ranking Ośrodków Terapii - dopalacze.

Jako że ustawodawcy systematycznie poszerzają listę nielegalnych środków, wytwórcy dopalaczy nie ustają w poszukiwaniach nowych substancji i zawieraniu ich w swoich produktach. Robią to w pośpiechu, stąd nie może być mowy o dokładnym poznaniu działania określonego związku chemicznego. Nielegalne, ale dobrze nam znane narkotyki bywały już przedmiotem wielu badań, przez co znamy większość reakcji organizmu, które mogą po nich wystąpić. Dopalacze są wielką niewiadomą: nie wiemy, jak dokładnie oddziałują na nasz mózg oraz ciało, z jakimi skutkami ubocznymi musimy się liczyć, po jakim czasie mogą się one pojawić oraz w jaki sposób należy pomóc osobie, która źle zareagowała na przyjęcie substancji.

Warto wspomnieć, że grupą najczęściej sięgającą po dopalacze są nastolatki. To właśnie one nieustannie poszukują nowych sposobów na urozmaicenie imprez, cenią sobie nowe, mocne wrażenia, a w dodatku nie dysponują jeszcze na tyle rozwiniętą umiejętnością przewidywania, by zdawać sobie sprawę z zagrożeń, na jakie dobrowolnie się narażają.

Dopalacze bywają produkowane z substancji naturalnych (np. wyciągów z ziół, a także z muchomora czerwonego lub plamistego), jednak najczęściej ich pochodzenie jest syntetyczne. Każdy wyrób może zawierać od kilku do kilkunastu różnych związków, z których każdy może wykazywać działanie psychoaktywne. To m.in. z tego powodu tak trudno jest przewidzieć reakcję organizmu na wprowadzenie do niego określonego produktu. Wszystkie dopalacze są mniej lub bardziej szkodliwe, a ich lista działań niepożądanych zwykle jest bardzo długa. Niebezpieczeństwo wiążące się z sięganiem po tego rodzaju używki zależy m.in. od rodzaju preparatu, ilości zawartych w nim toksycznych związków chemicznych, wagi, wieku oraz stanu zdrowia osoby go zażywającej, a także okoliczności, w jakich to robi. Szkodliwość dodatkowo wzrasta, gdy dopalacze przyjmowane są jednocześnie z innymi używkami: alkoholem, lekami lub nielegalnymi narkotykami.

Liczna grupa syntetycznych dopalaczy zwykle jest projektowana w taki sposób, by zastąpić zastępstwo znanych narkotyków. BZP (N-benzylopiperazyna) i TFMPP (3-Triflurometylofenylpiperazyna) działają podobnie do amfetaminy czy metamfetaminy, natomiast JWH-018 (1-pentylindol-3-yl) swoim działaniem przypominają marihuanę i haszysz. Szczególnie niebezpieczny wydaje się być mefedron, czyli pochodna efedryny o działaniu zbliżonym do kokainy. Substancja ta bardzo szybko wchłania się do organizmu, wywołując szybki wzrost temperatury ciała (choć na chwilę po spożyciu pojawia się uczucie zimna). W efekcie może dojść do przegrzania tkanek, zwłaszcza mózgu i serca.

Ranking Ośrodków Terapii- dopalacze.

Przyjmowanie dopalaczy wykazuje negatywny wpływ na całe nasze ciało i właściwie nie ma narządu, którego te substancje nie mogłyby uszkodzić. Najłagodniejsze skutki sięgania po tego rodzaju używki obejmują: bóle głowy oraz w klatce piersiowej, zaburzenia rytmu serca, bezsenność, problemy z koncentracją czy stany lękowe. Do poważniejszych i bardziej niebezpiecznych zaliczamy zawał serca, udar mózgu, stany agresji (nierzadko skutkujące próbą samobójstwa lub zabójstwa), śpiączka, niewydolność nerek oraz wątroby. Szczególnie uważać powinny osoby cierpiące na schorzenia przewlekłe, takie jak alergia czy cukrzyca, te o osłabionym układzie odpornościowym, a także młodzież znajdująca się w okresie intensywnego rozwoju.

Co zrobić, jeśli osoba w twoim otoczeniu zażyła dopalacze? Przede wszystkim należy zachować opakowanie (ułatwi ono akcję ratowniczą). Ponadto trzeba dbać o to, by nasz znajomy pił duże ilości wody oraz bezwzględnie i natychmiastowo skontaktować się z lekarzem.

Manipulacja osób uzależnionych od alkoholu – szantaż emocjonalny.

Manipulacja osób uzależnionych od alkoholu – szantaż emocjonalny.

Pacjenci cierpiący na uzależnienia potrafią sprawiać wrażenie bardzo sprytnych i przechytrzyć każdego, by tylko osiągnąć swój cel. Bliscy często mają do nich o to pretensje, jednak w tego typu zachowaniu nie należy doszukiwać się złej woli. Manipulacja alkoholików wynika z samych mechanizmów choroby i stanowi jej bardzo typowy objaw.

 

Według obiegowej opinii na temat nałogów, osoby uzależnione oszukują, kłamią i nie przebierają w środkach, by tylko osiągnąć założony przez siebie cel. Nawet terapeuci niejednokrotnie ulegają swoim emocjom spowodowanym takim zachowaniem i zdarza im się patrzeć na pacjentów w sposób stereotypowy, przez co nie mają o nich najlepszego zdania. Wszyscy czasami zapominamy, że sytuacja jest znacznie bardziej złożona, a manipulacja osób uzależnionych często nie jest celowym działaniem, a jedynie zniekształceniami poznawczymi wywołanymi przez nałóg.

Ranking ośrodków terapii, Manipulacja osób uzależnionych od alkoholu – szantaż emocjonalny

Tymczasem, jeśli pacjent wygłasza stwierdzenia niezgodne z prawdą, prawdopodobnie głęboko w nie wierzy. Za większość jego problemów i porażek odpowiada nadużywanie alkoholu, jednak on nie zdaje sobie z tego sprawy i z prawdziwym przekonaniem przedstawia nam alternatywne wytłumaczenia swoich kłopotów. Duże znaczenie ma tutaj jego iloraz inteligencji: im jest wyższy, tym te zapewnienia są bardziej wiarygodne i trudniejsze do obalenia.

Powodem tych niejasności jest tzw. „pijane myślenie”, czyli mechanizm iluzji i zaprzeczania. Jakie są objawy takiego zaburzonego sposobu rozumowania?

zaprzeczanie faktom (np. „Nie jestem żadnym alkoholikiem”, „nic nie piłem”, „Alkohol nie powoduje żadnych negatywnych skutków w moim życiu”),

racjonalizowanie – w rozumieniu alkoholika to, że pije, nie jest spowodowane uzależnieniem, a jego spożywanie alkoholu ma „normalne rozmiary”. Zawsze wymyśla racjonalne powody sięgnięcia po kieliszek: „Musiałem opić awans kolegi”, „Piję, bo lubię”, „Wszyscy piją”, „Piję, żeby się zrelaksować, bo mam problemy”, „Dziś są moje urodziny” itp. W rzeczywistości alkoholik najpierw pije, a dopiero później zastanawia się nad pretekstem do takiego zachowania,

minimalizowanie – jeśli już chory przyzna się do tego, że spożywał alkohol, rzadko podaje właściwą jego ilość: „Wypiłem tylko jeden kieliszek”. Dodatkowo trywializuje znaczenie swojego picia, stara się nadać mu mniejszą wagę, używając zdrobnień: „kieliszeczek”, „winko”, „wódeczka”. Niejednokrotnie przekonuje również, że piwo to nie alkohol, a zwykły napój,

obwinianie innych – stanowi pewną formę racjonalizowania picia. Chory jest przekonany, że za jego problemy z alkoholem odpowiadają inne osoby: „Gdybym miał grzeczniejsze dzieci, nie musiałbym pić”, „Piję, bo żona się mnie czepia i mnie denerwuje”, „Gdyby nie problemy w pracy, to bym nie pił”, „Kolega mnie namówił”,

odwracanie uwagi – w każdej z rzadkich chwil bardziej racjonalistycznej autorefleksji alkoholik odwraca swoją uwagę od problemu picia: „Najważniejsze, że zajmuję się dziećmi i zarabiam na utrzymanie rodziny”,

marzeniowe planowanie – nawet gdy alkohol poczynił znaczne spustoszenie w życiu chorego, on sam jest przekonany, że jeszcze wiele osiągnie i bez problemu zrealizuje wszystkie plany. Z reguły fantazjowanie mu wystarcza – wprawia go w pozytywny nastrój, przez co nie widzi przeszkód, by ponownie się napić,

koloryzowanie wspomnień – alkoholik pamięta jedynie pozytywne chwile związane z piciem, patrzy na swoje życie przez „różowe okulary”. Nie pamięta szkód, do jakich doprowadził, a stan upojenia wspomina z przyjemnością: „Pamiętacie? To dopiero była impreza…”. Niestety, dopóki idealizuje swoje picie, nie ma motywacji do podjęcia leczenia.

Ranking ośrodków terapii, Manipulacja osób uzależnionych od alkoholu – szantaż emocjonalny

Z marzeniowym planowaniem związane jest jeszcze jedno zagrożenie – szantaż emocjonalny. Osoba chora przez większość czasu nie ma żadnej motywacji do zastanawiania się nad swoim postępowaniem (nie mówiąc już o jego zmianie). Partner lub inni członkowie rodziny z reguły od dawna znajdują się w szponach współuzależnienia, wobec czego opiekują się alkoholikiem i nieumyślnie stwarzają mu bardzo dogodne warunki do dalszego picia. Czasem jednak dochodzi do sytuacji, gdy zmęczony współmałżonek komunikuje swoje żale nałogowcowi, a nawet grozi odejściem. W takim momencie alkoholik robi wszystko, by zapewnić sobie dalszy „komfort picia”. Często ucieka się do szantażu psychicznego, kłamstw, wzbudzania współczucia, a nawet grożenia zrobieniem sobie krzywdy. To zwykła manipulacja, której nie można ulegać: oczywiście warto zapewnić bezpieczeństwo choremu, jednak uleganie jego prośbom kończy się powrotem do dobrze znanej nam sytuacji, czyli dalszych problemów z alkoholem.

Czasami należy zadać sobie pytanie, czy w przypadku uzależnienia w ogóle możemy mówić, że jest to kłamstwo lub manipulacja. Najczęściej pacjent nie ma zamiaru celowo nas oszukać – wszystko, co mówi, wynika ze zmian w myśleniu i pojmowaniu rzeczywistości, jakie powoduje choroba. Dodatkowo podtrzymuje je mechanizm nałogowego regulowania uczuć: im bardziej staramy się skonfrontować bliską osobę z trudną rzeczywistością, tym większy odczuwa ona opór. Lęk i napięcie wywołują pragnienie natychmiastowej ulgi, co najczęściej kończy się sięgnięciem po alkohol. Co nie oznacza, że nie warto być szczerym wobec uzależnionego – jak najbardziej należy to robić, jednak aby osiągnąć pożądany skutek, najlepiej poprosić o radę specjalistę. Być może skuteczne okaże się zorganizowanie interwencji rodzinnej, podczas której wszyscy bliscy postarają się przybliżyć choremu skalę jego problemu.

Dlaczego tak trudno rozpoznać depresję?

Dlaczego tak trudno rozpoznać depresję?

Depresja bywa nazywana „chorobą naszych czasów” – rzeczywiście, częstość jej występowania w ostatnich latach przypomina epidemię. W Polsce na to zaburzenie cierpi prawie milion osób. Część z nich nie zdaje sobie sprawy z choroby lub ukrywa ją przed otoczeniem. Dlaczego tak trudno rozpoznać, że bliska nam osoba zmaga się z depresją?

 

Z uwagi na ogromne rozpowszechnienie zaburzeń afektywnych w naszym społeczeństwie, świadomość na ich temat staje się coraz większa. Bez trudu możemy znaleźć niezliczone publikacje na temat depresji i coraz częściej mówi się o tym, że może ona dotknąć każdego z nas. Teoretycznie minęły już czasy, gdy zaburzenia psychiczne traktowane były jak coś wstydliwego, do czego nie należy się przyznawać. W rzeczywistości sytuacja wciąż daleka jest od ideału: wielu ludzi nadal hołduje krzywdzącym stereotypom na temat problemów z psychiką, a osoby odbywające terapię często uważane są za słabe i nieprzystosowane.

Ranking Ośrodków Terapii, depresja

Emocje towarzyszą nam każdego dnia. Kiedy coś nam się uda, osiągniemy jakiś sukces lub spotka nas miła niespodzianka, czujemy się szczęśliwi i radośni. Zaś gdy doświadczymy odrzucenia, poniesiemy porażkę lub przydarzy nam się strata, do głosu dochodzą smutek, rozpacz i cierpienie. Tego typu reakcje uważane są za zupełnie naturalne i nie budzą niczyjego zdziwienia. Są jednak osoby, które odczuwają ogrom negatywnych emocji bez wyraźnego, obiektywnego powodu. Takim ludziom nie chce się żyć, nie mają siły ani ochoty na codzienne wstawanie z łóżka i podejmowania rozmaitych aktywności. Nic ich nie cieszy, a rzeczy, które wcześniej sprawiały im przyjemność, teraz zupełnie ich nie interesują. Każdy krok jest dla nich źródłem cierpienia, które dodatkowo potęgowane jest przez niezrozumienie ze strony otoczenia. Depresja sprawia, że nie widzą szansy na to, że jeszcze kiedykolwiek poczują radość i energię do życia.

Prawdopodobnie ok. połowy chorych nie ma pojęcia, że cierpi na groźne zaburzenie. Choć wydaje się, że wiedza na temat tego zaburzenia jest dość rozpowszechniona, w rzeczywistości istnieje przepaść pomiędzy kulturowymi wyobrażeniami a rzeczywistym obrazem depresji. Choć jej kliniczna postać może wyglądać podobnie jak w powyższym opisie, wcale nie musi idealnie się z nim pokrywać. W przekonaniu wielu z nas zaburzenia nastroju są chorobą o charakterze „czysto psychicznym”, tymczasem bardzo często są one maskowane przez objawy somatyczne. Depresja niejednokrotnie ujawnia się pod postacią bólu różnych części ciała, męczliwości, ogólnego osłabienia, zaburzeń snu, spowolnienia psychoruchowego i utraty masy ciała. Obniżenie nastroju bywa mniej widoczne od objawów fizycznych i może dołączyć do nich dopiero po pewnym czasie. Nie zawsze zresztą są to smutek i przygnębienie – równie często występują drażliwość, apatia i emocjonalne zobojętnienie.

Dodatkowo, jako że depresja posiada zarówno objawy psychiczne, jak i fizyczne, często mylnie brana jest za inną chorobę (o charakterze somatycznym), a wahania nastroju tłumaczone są troską o własne zdrowie. Rozwój zaburzenia jest stopniowy i trudny do wychwycenia. Jeśli sytuacja życiowa chorego daleka jest od idealnej, postępująca apatia, utrata zainteresowań, brak fizycznego i emocjonalnego wigoru oraz powolne „gaśnięcie” życia uczuciowego i energii nie wydają się być niczym nieprawidłowym. Najistotniejsze objawy depresji do złudzenia przypominają symptomy przemęczenia – należą do nich m.in. napięcie i rozdrażnienie, uporczywe zmęczenie, pogorszenie pamięci i bezsenność.

Ranking Ośrodków Terapii, depresja

Aby prawidłowo rozpoznać depresję, należy odejść od stereotypowego wyobrażenia „wyłącznie emocjonalnych” zaburzeń. W rzeczywistości choroby afektywne to raczej swoisty stan rozregulowania wielu rozmaitych funkcji organizmu. Chory rzeczywiście może mieć odczucia takie jak smutek, rozpacz i utrata sensu życia, ale to niejedyne zaburzenia, z jakimi się zmaga. Istotą depresji nie jest negatywne myślenie lub nieprawidłowy styl życia. W zaburzeniu tym dochodzi do rozstroju wielu funkcji: zakłócenia biorytmu snu oraz wydzielania hormonów, nieprawidłowości w zakresie ośrodkowych reakcji głodu, napędu, podstawowego poziomu lęku, wrażliwości na bodźce, zdolności do odczuwania smaku życia oraz optymizmu. Chorobowe ograniczenia powodują obniżenie nastroju oraz całą gamę trudnych odczuć. Takie całościowe spojrzenie na depresję sprzyja prawidłowemu jej rozumieniu oraz rozpoznawaniu jej u osób, u których objawy wykraczają poza smutek i przygnębienie.

Kolejnym powodem częstego nierozpoznawania depresji są próby rozpoznania jej u samego siebie. Tymczasem autodiagnoza rzadko bywa trafna (to właśnie w takich sytuacjach zaburzenia nastroju najczęściej mylone bywają z dolegliwościami somatycznymi). Zdecydowanie lepiej będzie poprzestać na podejrzeniach i skonsultować swoje odczucia ze specjalistą. Jakiekolwiek przesłanki na temat możliwej depresji to wyraźne wskazanie do wizyty lekarskiej. Tylko osoba odpowiednio do tego przeszkolona jest w stanie ocenić, czy dręczące nas objawy mieszczą się w normie, stanowią symptomy depresji, czy może wskazują na zupełnie inną chorobę.

Narkomania – współuzależnienie rodziców

Narkomania – współuzależnienie rodziców

Narkomania jest chorobą, która skazuje na cierpienie nie tylko samą osobę uzależnioną, ale również całą jej rodzinę. Bliscy podporządkowują swoje życie nałogowcowi i w efekcie wpadają w niebezpieczne współuzależnienie. Szczególnie narażeni są rodzice – osoby najbardziej związane z nastolatkiem biorącym narkotyki.

 

Narkomania to podstępne i bardzo niebezpieczne zaburzenie, które sprawia, że cierpiąca na nie osoba zupełnie traci nad sobą kontrolę i wpada w prawdziwą obsesję. Jej myśli krążą wyłącznie wokół środków odurzających, planuje dzień pod kątem ich przyjmowania, zastanawia się, jak zdobyć pieniądze na narkotyki oraz gdzie je kupić. Wszystko, co do tej pory było dla niej ważne, przestaje się liczyć: traci zainteresowanie dotychczasowymi pasjami, zaniedbuje obowiązki i ważne relacje międzyludzkie.

Ranking Ośrodków Terapii - narkomania współuzależnienie rodziców

To naturalne, że osoby bliskie narkomanowi nie chcą pozostawać bezczynne. Próbują powstrzymać osobę uzależnioną, nie pozwolić jej na to, by pogrążała i niszczyła samą siebie. Życie z nałogowcem pociąga za sobą wiele konsekwencji natury psychologicznej. Jego bliscy doświadczają dojmującego cierpienia i gwałtownych zmian nastroju, obniżonego poczucia własnej wartości oraz silnego lęku, cierpią na zaburzenia psychosomatyczne (bóle głowy, mięśni, serca, brzucha, wrzody żołądka itp.) i depresję, a nawet miewają myśli samobójcze. Problemy i zaburzenia, które narkomania wywołuje mają ogromny wpływ na osobę uzależnioną, jednak rodzice, którzy stają się współuzależnieni odczuwają je równie dotkliwie.

Przystosowując się do życia pod jednym dachem z osobą uzależnioną, jej rodzina najpierw próbuje przemówić jej do rozsądku i wyperswadować branie, a następnie (gdy to nie przynosi rezultatów) minimalizować straty związane z jej nałogiem. Bliscy izolują się od przyjaciół i rodziny, starając się utrzymać problem w tajemnicy, w miarę możliwości wyręczają narkomana w jego obowiązkach, a także spłacają jego długi. Ulegają złudzeniu, że są w stanie kontrolować osobę uzależnioną, a w efekcie utrzymywać jej nałóg w bezpiecznych rozmiarach, przeszukują jej rzeczy osobiste, telefon, konta na portalach społecznościowych, proszą, szantażują, grożą i moralizują.  Wszystko po to, by nie dopuścić do całkowitej destrukcji życia związanej z uzależnieniem od narkotyków.

Choć wszystkie te działania mają na celu niesienie pomocy, w rzeczywistości przynoszą same szkody. W ten sposób nawet członkowie rodziny, którzy sami nie biorą, koncentrują swoje życie na narkotykach. Ich życie nie zależy od nich, a od nałogu. Przestają dbać o siebie, zaniedbują własne potrzeby, a przy tym tylko umacniają narkomana w jego uzależnieniu.

Współuzależnienie od alkoholu z reguły dotyczy współmałżonków osób pijących. Z narkomanią jest nieco inaczej – jako że biorą przede wszystkim osoby młode (w wieku 15-24 lat), najczęściej cierpią na tym ich rodzice. To jeszcze bardziej komplikuje tę już i tak wystarczająco trudną sprawę. Często dawane rady w stylu: „Skoro twój mąż pije i nie chce przestać, to po prostu go zostaw” tracą swoje zastosowanie. Więź pomiędzy rodzicami a dzieckiem jest wieczna i nierozerwalna. W dodatku najczęściej mamy tu do czynienia z osobami bardzo młodymi, a odpowiedzialność za nie spoczywa na ich opiekunach. Rodzice odbierają nałóg swojego dziecka jako osobistą porażkę i uważają, że niesienie mu pomocy jest ich obowiązkiem.

Ranking Ośrodków Terapii - narkomania współuzależnienie rodziców

Głównym źródłem cierpienia rodziców narkomana jest poczucie winy. Nieustannie dręczą ich wyrzuty sumienia: „Jakim jestem rodzicem, skoro moje dziecko sięgnęło po narkotyki?”, „Dlaczego nie zauważyłem w porę, że dzieje się coś złego?”, „Co zrobiłem nie tak, jakie błędy wychowawcze popełniłem?”. Przez cały czas towarzyszy im lęk o zdrowie i bezpieczeństwo dziecka, czują się przytłoczone i bezradne. Czasami próbują bagatelizować i wypierać problem: „Przecież wszystkie nastolatki próbują, a on na pewno bierze tylko trochę i daleko mu do uzależnienia”. Bardzo często rodzice pojawiają się w poradni nie po diagnozę lub pomoc, ale po potwierdzenie, że ich dziecku nic nie dolega. Uznanie faktu, że syn lub córka jest osobą uzależnioną, wiąże się z bardzo trudnymi emocjami, szokiem i zawaleniem się całego świata. Rodzina powoli akceptuje fakt, że nic nie będzie już takie, jak przedtem. Czasami wywołuje to reakcję szukania winnego (obwinianie partnera, obarczanie go odpowiedzialnością za błędy wychowawcze) lub poczucie krzywdy („Jak on mógł nam to zrobić, tyle dla niego poświęciliśmy!”).

Jednym z niebezpieczeństw, jakie idą w parze z byciem rodzicem osoby uzależnionej, jest zaniedbywanie jej rodzeństwa. Życie całej rodziny toczy się wokół narkomana, wobec czego potrzeby wszystkich pozostałych członków systemu schodzą na dalszy plan. Nastoletnie dzieci często biorą na siebie obowiązek opiekowania się współuzależnionym rodzicem. Starają się chronić uczucia ojca lub matki i wyręczać ich w należących do nich zadaniach, podczas gdy rodzice poświęcają całą swoją uwagę narkomanowi. Dzieci współuzależnionych opiekunów często wydają się wyjątkowo dojrzałe jak na swój wiek. Niejednokrotnie to właśnie one stanowią „głos rozsądku”, powstrzymujące rodziców przed traktowaniem uzależnionego rodzeństwa w specjalny sposób. Kochającej matce lub ojcu trudno jest bowiem dostrzec, że w ten sposób jedynie stwarzają mu dogodne warunki do dalszego brania. Narkomania jest bardzo ciężką i skomplikowaną chorobą, która ma ogromny wpływ zarówno na samego uzależnionego jaki i na bliskie mu osoby.

Nałogi rodzą przemoc w związku

Nałogi rodzą przemoc w związku

Alkoholizm, narkomania, agresja i przemoc w związku – dla wielu z nas zjawiska te są ze sobą nieodłącznie związane. Skojarzenia te nie są bezpodstawne. Rzeczywiście, wiele awantur, przypadków pobić czy gwałtów ma miejsce pod wpływem środków odurzających. Czy istnieje racjonalne wytłumaczenie tego faktu? Czy nałogi rodzą przemoc w związku?

 

Teoretycznie każda choroba mogłaby być jedynie problemem jednostki. Widząc alkoholika lub narkomana, wiele osób mówi: „Sam jest sobie winien, niech ponosi konsekwencje swoich niemądrych decyzji”. Niestety, rzeczywistość jest znacznie bardziej złożona. Wystarczy, że jedna osoba w rodzinie wpadnie w nałóg, a wszyscy jej członkowie zaczynają funkcjonować w zaburzony sposób. Nie bez powodu mówi się o zespole objawów dotykających bliskich alkoholików, czyli o współuzależnieniu. Syndrom ten sprawia, że dotychczas normalnie zachowujący się ludzie dostosowują całe swoje życie do rytmu narzucanego przez alkoholika. Schodzą mu z drogi, przejmują jego obowiązki, opiekują się chorym oraz chronią go przed konsekwencjami jego nadmiernego picia.

Z zewnątrz takie zachowanie wydaje się co najmniej dziwne. Rodzina, sąsiedzi i znajomi przyglądają się podobnym sytuacjom i pytają z niedowierzaniem: „Dlaczego on to dla niej robi?”, „Czemu ona po prostu od niego nie odejdzie?”, „Czy oni nie widzą, co robią ze swoim życiem?”. Choć z pozoru wydaje się, że podobne wątpliwości są głosem rozsądku, tego rodzaju podejście nie uwzględnia wielu aspektów tej skomplikowanej sytuacji i bywa nierealistyczne. Kiedy jeden z członków systemu od dawna funkcjonuje w niezdrowy sposób, reszta rodziny niejako dostosowuje się do niego i jej życie również ulega zaburzeniu. Przemiana ta następuje stopniowo i powoli, wobec czego trudno w porę zauważyć sygnały ostrzegawcze i ochronić się przed koalkoholizmem.

Bardzo często zdarza się również, że współmałżonek pozostaje z pijącym partnerem, pomimo stosowanej przez niego przemocy i coraz częstszych wybuchów agresji. Psychologowie szacują, że w rodzinach alkoholowych akty przemocy zdarzają się dwa razy częściej, niż w zdrowych. Można powiedzieć, że nadużywanie środków psychoaktywnych bardzo często pociąga za sobą inne formy patologii: problemy z prawem, wulgarność, agresję słowną, przemoc seksualną, psychiczną i fizyczną. Nadmierne spożywanie alkoholu wywołuje w pozostałych członkach rodziny lęk, gniew, smutek, wstyd, napięcie i upokorzenie, mające bezpośredni związek z konkretnymi, powtarzającymi się zagrożeniami, a także z rozpadem systemu więzi i oparcia.

Ranking ośrodków terapii, nałogi rodzą przemoc

Wielu z nas kojarzy przemoc jedynie z okaleczeniem ciała, ale nie jest to jedyna jej forma. Każdy rodzaj agresji jest bardzo niebezpieczny. Najbardziej widoczna przemoc fizyczna to wszystkie obrażenia cielesne, jakie poniosła ofiara w związku z zamierzonym działaniem sprawcy. Policzkowanie, kopanie, popychanie, uderzanie itp. to jej czynne przejawy. Do biernych zaliczamy uniemożliwianie realizowania ważnych potrzeb, np. zakazy dotyczące załatwiania potrzeb fizjologicznych. Natomiast przejawy przemocy psychicznej są niewymierzalne, trudno dostrzegalne, ale zabliźniają się nawet dłużej, niż rany cielesne. Przemoc psychiczna to np. zastraszanie, upokarzanie, grożenie oraz odrzucanie. To ostatnie przejawia się nadmiernym dystansem, krytykowaniem, nieokazywaniem uczuć pozytywnych, demonstrowaniem jedynie uczuć o negatywnym charakterze, niedopuszczeniem do głosu oraz ignorowaniem potrzeb. Izolacja ma charakter stopniowy, rozłożony w czasie i skutkuje uległością oraz bezkrytycznością wobec sprawcy. Ofiara staje się słaba, ma problemy z koncentracją i wytrwałością, niejednokrotnie zapada na nerwicę. Ostatnim rodzajem aktów agresji jest przemoc seksualna. W małżeństwie zazwyczaj dotyczy wymuszania nieakceptowanych praktyk seksualnych, np. seksu oralnego, analnego, masturbacji przedmiotami, seksu przy dzieciach, rejestrowanie aktu seksualnego za pomocą kamery itd. Współżycie seksualne nieakceptowane i niechciane przez jedną ze stron próbą upokorzenia i upodlenia drugiej osoby. Badania pokazują, że gwałt daje mężowi poczucie dominacji, kontroli rodziny i żony, wyraża złość i jego siłę pokazując, kto rządzi w ich domu.

Aby zrozumieć związek pomiędzy piciem a agresją, należy wziąć pod uwagę zasadę działania alkoholu. Substancja ta zmienia aktywność neuroprzekaźników (substancji chemicznych przenoszących sygnały pomiędzy komórkami nerwowymi) i redukuje zahamowania. Przewlekły alkoholizm prowadzi do dysfunkcji kory mózgowej, szczególnie płata skroniowego, którego funkcjonowanie odpowiada za kontrolę zachowań agresywnych. Spożywane w nadmiarze trunki osłabiają kontrolę zachowań i zaburzają ocenę sytuacji, przez co zwiększają gotowość do reagowania złością i zaburzają ocenę sytuacji oraz interpretację zachowania innych osób.

Zgodnie z tymi danymi oraz hipotezą, jakoby alkohol stanowił bezpośrednią przyczynę przemocy, winowajcą jest tutaj słynne „rozhamowanie”. Spożywanie napojów wyskokowych osłabia działanie części mózgu odpowiedzialnych za kontrolę i powstrzymywanie zachowań impulsywnych. Dodatkowo zaburza przebieg procesów przetwarzania informacji, przez co następuje niewłaściwa ocena sygnałów wysyłanych przez innych i nadmierna reakcja na rzekome zagrożenie. Alkoholicy często stają się podejrzliwi i zapadają na towarzyszące zaburzenie nazywane zespołem Otella. Syndrom ten objawia się chorobliwą zazdrością o partnerkę i notorycznym podejrzewaniem o zdradę. Jest to psychoza urojeniowa („obłęd alkoholowy”, „obłęd zazdrości”), bezpośrednio wynikająca z nadużywania alkoholu. Uporczywe myśli o niewierności współmałżonka wiążą się z daniem sobie prawa do prześladowania psychicznego i fizycznego. W takiej sytuacji dochodzi do przeglądania rzeczy partnerki, podsłuchiwania jej rozmów, śledzenia lub aktów agresji. Dodatkowo alkohol powoduje zawężenie procesów uwagi, które może prowadzić do niewłaściwej oceny przyszłego ryzyka działań podjętych pod wpływem chwilowego impulsu agresywnego.

Jako że alkohol i przemoc są ze sobą ściśle powiązane w świadomości społecznej, osoba znajdująca się w stanie upojenia może odczuwać większe przyzwolenie na nieprzemyślane działania. Zdarza się, że nałogowiec pije, by dodać sobie animuszu lub w nadziei na uniknięcie kary bądź potępienia. Podobne zabiegi wynikają z rozpowszechnionego poglądu, że upicie się jest na tyle odmiennym stanem, że nie podlega się wówczas takim samym regułom oceny postępowania, jak te, które stosuje się wobec ludzi trzeźwych.

Stosowanie przemocy wobec partnera daje efekty nagradzające, ponieważ pozwala na szybkie uzyskanie oczekiwanych rezultatów. Ofiara zazwyczaj nie okazuje sprzeciwu, co sprawca odbiera jako ciche przyzwolenie na dalsze akty agresji. Sytuacja tego rodzaju, utrzymująca się przez dłuższy czas, wywołuje określoną dynamikę w związku i cykle przemocy. Świadomość sprawowania kontroli, przewagi i posiadania władzy staje się formą nagrody, która z czasem może stać się przyczyną uzależnienia kata od ofiary.

Ranking ośrodków terapii, nałogi rodzą przemoc

Badania przeprowadzone na bitych żonach alkoholików wykazały występowanie swoistego cyklu. Posiada on trzy fazy: budowania napięcia, przemocy i pojednania.

Faza budowania napięcia zaczyna się, gdy uzależniony partner przejawia silne stany napięcia emocjonalnego, nerwowość i poirytowanie. Często sięga po substancje psychoaktywne, a poniżanie ofiary daje mu satysfakcję. Partnerka stara się opanować sytuację, spełniając zachcianki alkoholika i mając nadzieję, że dzięki temu uda jej się poprawić jego humor i uniknąć nieprzyjemności z jego strony. Stosuje racjonalizację, wypiera własną złość i poczucie krzywdy. Zachowanie małżonka tłumaczy przyczynami zewnętrznymi i minimalizuje znaczenie spowodowanych przez niego incydentów. Jako że nie daje sobie prawa do świadomego przeżywania emocji, ujawniają się one pod postacią dolegliwości somatycznych: niestrawności, bóli brzucha i głowy, bezsenności. Kobieta staje się apatyczna, a narastające napięcie może doprowadzić ją do wybuchu.

W fazie przemocy alkoholik staje się agresywny. Akty przemocy mają różny wymiar: od agresji słownej, poprzez bicie, kopanie, popychanie, rzucanie przedmiotami, aż po gwałt oraz śmiertelne pobicie. Ofiara stara się uspokoić partnera, by obronić się przed niebezpieczeństwem. Jako że jej działania nie przynoszą rezultatu, czuje się bezsilna, zmęczona i słaba. Po akcie przemocy odczuwa szok, poniżenie i jest przerażona, ponieważ doznała krzywdy ze strony bliskiej osoby. Zachwiane zostaje jej poczucie bezpieczeństwa.

Faza pojednania następuje po wyładowaniu złości alkoholika na współmałżonce. Chory zdaje sobie sprawę z tego, że posunął się za daleko i żałuje swojego czynu. Obiecuje, że to się więcej nie powtórzy, zachowuje się bardzo przymilnie. Próbuje również znaleźć usprawiedliwienie dla swojego zachowania i tym samym udowodnić, że było ono jednorazowe i incydentalne. Jego partnerka czuje się dowartościowana i ponownie zdobywana, wierzy, że zachowanie męża to pojedynczy wybryk, który już nigdy więcej się nie zdarzy. Faza pojednania jest jednak bardzo krótkotrwała, a zaraz po niej znów pojawia się faza budowania napięcia. Niestety, każdy kolejny cykl cechuje się większą dynamiką i siłą, a im częściej się powtarza, tym mniejsza jest sprawczość ofiary.

Korelacja pomiędzy nadużywaniem napojów wyskokowych a przemocą może również przybierać zupełnie odwrotny kierunek. Niewykluczone, że ludzie z natury gwałtowni i agresywni częściej niż inni wybierają subkultury oraz sytuacje społeczne wiążące się z przyzwoleniem na picie. W takiej sytuacji tworzy się swoiste błędne koło: skłonność do przemocy powoduje upodobanie do trunków, które z kolei dodatkowo potęgują tendencję do reagowania agresją.

Bardzo wiarygodną hipotezą jest założenie, iż przemoc i nadużywanie alkoholu mają wspólne przyczyny. W wielu wypadkach obie te kwestie powodowane są przez takie cechy temperamentalne jak poszukiwanie doznań czy impulsywność oraz przynależność do subkultur, które zachęcają lub przyczyniają się do zachowań dewiacyjnych.

Niezależnie od przyjętej hipotezy, należy pamiętać, że każdy akt przemocy w związku jest niewybaczalny i może wiązać się z kolejnymi przejawami agresji. Chęć niesienia pomocy alkoholikowi nie powinna więc przesłonić potrzeby zapewnienia bezpieczeństwa sobie oraz ewentualnym dzieciom.