Syndrom Sztokholmski – kiedy ofiara broni kata

Syndrom Sztokholmski – kiedy ofiara broni kata

Syndrom sztokholmski to termin używany przez psychologów i nazwany syndromem sztokholmskim jest obecny w literaturze od ponad 50 lat. Zamiennie używa się nazewnictwa „przywiązanie z pojmania”. Po raz pierwszy został użyty w 1973 roku po głośnym napadzie na bank w Sztokholmie. Tego określenia użył kryminolog i psycholog – Nils Bejero. Przez syndrom sztokholmski rozumiemy odczuwanie sympatii, zrozumienia i solidarności z osobą, która jest powodem cierpienia ofiary. Czasami dzieje się tak, że syndrom sztokholmski osiąga taki stopień, że osoba krzywdzona zaczyna pomagać i współpracować ze swoim oprawcom, by ten uniknął kary i konsekwencji za swoje czyny.

Czym właściwie jest syndrom sztokholmski?

Mianem syndromu sztokholmskiego określa się stan psychiczny, który jest reakcją na bardzo silny stres i powstaje na skutek silnego doświadczenia, np. porwania, uprowadzenia, więzienia, zaangażowania w sektę, mobbingu lub znęcania się w toksycznym związku. Osoba zdominowana zaczyna tłumaczyć i usprawiedliwiać swojego oprawcę, a wszystkie próby interwencji z zewnątrz będzie traktowała jako atak na swojego „opiekuna”. Psychologia rozumie taką reakcję organizmu jako mechanizmy obronne. Taki zabieg powoduje, że mózg ofiary jest mniej zdenerwowany, przestraszony i dochodzi do pewnego rodzaju adaptacji psychiki. Żeby przetrwać, potrafimy zaakceptować różne, nawet ekstremalne warunki.

W jakich warunkach wykształca się syndrom sztokholmski?

Najczęściej taka relacja ma miejsce, kiedy oprawca krzywdzi i stosuje przemoc psychiczną i fizyczną. Ofiara nie chce widzieć możliwości ucieczki, a także uświadamia sobie, że jej przeżycie, jest zależne od kata. Na szczęście, ten syndrom nie wykształca się u wszystkich osób, które doznały trudnego przeżycia czy traumy. Istotne są różne predyspozycje no psychiczne. Objawy syndromu sztokholmskiego wykształcają się w określonych warunkach, zazwyczaj:
-zauważa i eskaluje wszystkie możliwe, pozytywne cechy oprawcy. Może to być na przykład zgoda na skorzystanie z toalety, podanie czegoś do picia lub wyrażenie zgody na jej prośbę.
-Musi zaistnieć sytuacja, w której ofiara zauważy i zrozumie, że jej dobro, a nawet życie jest całkowicie zależne od osoby dominującej.
-Osoba jest poniżana, zniewolona i całkowicie zależna od oprawcy. Nie widzi możliwości ucieczki ze związku partnerskiego bądź w wyjątkowych sytuacji- ucieczki fizycznej, uwolnienie się.

Jakie objawy przejawia osoba uzależniona od swojego oprawcy?

Syndrom sztokholmski może ujawniać się nie tylko u osób więzionych, przetrzymywanych, ale także u tych, które czy tkwią w toksycznych relacjach partnerskich. Najczęściej osoba z podejrzeniem syndromu sztokholmskiego wykazuje następujące objawy:
-staje po stronie kata,
-nie zauważa, że jest krzywdzona (fizycznie albo psychicznie-w toksycznych związkach miłosnych),
-tłumaczy i usprawiedliwia oprawcę,
-bagatelizuje i lekceważy swoją krzywdę,
-podziela poglądy kata,
-nie potrafi uciec, ani odejść (ze związku),
-opowiada się po stronie oprawcy,
-odpycha i nie akceptuje oferowanej pomocy z zewnątrz.

Syndrom sztokholmski w związku

Syndrom sztokholmski przejawia się nie tylko u osób, które są przetrzymywane, więzione i uprowadzone. Może rozwinąć się także u osób tkwiących w toksycznych relacjach partnerskich. Takie relacje zazwyczaj są oparte na przemocy fizycznej lub psychicznej. Oprawca przekonuje swoją ofiarę, że działa dla jej dobra, regularnie przejawiając pozytywne gesty w stronę osoby krzywdzonej. Mogą to być na przykład prezenty lub wspólne spędzanie czasu. Kat maskuje tym samym przemoc, jaką używa wobec ofiary i utwierdza ją w tym, że nie zdoła uciec. W takich związkach ofiara zaczyna tłumaczyć oprawcę i przejmuje jego perspektywę. Zaczyna także zmieniać swoje zachowanie, staje się uległa, wszystko po to, by nie zdenerwować i nie prowokować swojego partnera. Ten odcina swoją ofiarę od innych osób, by nie wpłynęły one na jej spostrzeganie i ogląd sytuacji. W takich momentach nieoceniona jest pomoc najbliższych i okazanie należytego wsparcia. Bardzo często potrzebna jest pomoc profesjonalisty, ponieważ takie nastawienie ofiary może wynikać ze strachu o własne życie, a jej zachowanie to mechanizm obronny mózgu.

Leczenie syndromu sztokholmskiego

Bardzo trudno jest dotrzeć do osoby cierpiącej na syndrom sztokholmski, ponieważ taka osoba w ogóle nie chce pomocy i współpracy z kimś z zewnątrz. Takie osoby potrzebują wsparcia i opieki psychologa, który uzmysłowi problem. Okazywanie pomocy polega przede wszystkim na emocjonalnym odseparowaniu ofiary od sprawcy. Na całe szczęście syndrom sztokholmski można w pełni wyleczyć i przywrócić osobę cierpiącą do pełni wartościowego życia. Wymaga to jedynie czasu, cierpliwości oraz zaangażowania.

Przemoc w szkole, czy dotyka Twojego dziecka?

Przemoc w szkole, czy dotyka Twojego dziecka?

Przemoc w szkole, czy dotyka Twojego dziecka? Jak wyczuć czy nic mu nie grozi?

Zgodnie z danymi przemoc w szkole jest coraz większym problemem w polskich placówkach oświaty. Media zasypują wręcz informacjami o bójkach, terrorze słownym i fizycznym, a nawet atakach na innych uczniów. Zastanawiasz się, czy Twoje dziecko jest bezpieczne? W takim razie koniecznie sprawdź, czy może być ofiarą agresji ze strony rówieśników bądź nauczycieli.

Jakie są rodzaje przemocy w szkole?

Zwróć uwagę na to, że wiele sytuacji, które z pozoru mogą Ci się wydawać niegroźne, prawnie są uważane za przemoc szkolną. Dlatego musisz wiedzieć, jakie zachowania są niebezpieczna i wymagają reakcji z Twojej strony. Dzięki temu pomożesz dziecku, ale też zapobiegniesz groźnym konsekwencjom, z jakimi mierzą się ofiary agresji.

Do najważniejszych form przemocy szkolnej należy:

  • Bezpośrednia przemoc fizyczna – w tym przypadku możesz wymienić m.in. bicie, kopanie, niszczenie własności Twojego dziecka, przezywanie, wyśmiewanie, wymuszanie pieniędzy, a także plucie popychanie i szarpanie.
  • Bezpośrednia przemoc słowna i niewerbalna – tutaj musisz zwrócić uwagę na m.in. plotkowanie, ośmieszanie, grożenie, wykonywanie nieprzyzwoitych gestów, a także wyśmiewanie i komentowanie o charakterze erotycznym.
  • Pośrednie formy przemocy – ten rodzaj przemocy odnosi się do celowego izolowania Twojego dziecka od grupy oraz namawianie osób trzecich do agresji względem kolegi bądź koleżanki ze szkoły.

Jak sprawdzić, czy dziecko jest celem przemocy w szkole?

Zauważ, że każde dziecko może w nieco inny sposób reagować na przemoc w szkole. Przede wszystkim zależy to od stopnia nasilenia nękania, ale również od wsparcia ze strony rówieśników, którzy np. chodzą do tej samej klasy. Jednak z czasem nawet wsparcie kolegów i koleżanek nie jest wystarczające. W takiej sytuacji zaczynają pojawiać się lub nasilać pierwsze oznaki tego, że Twoje dziecko jest gnębione. Dowiedz się zatem, jakie objawy przemocy są najczęstsze, a dzięki temu zaczniesz reagować w razie pojawienia się takiego problemu.

Niechęć do szkoły

Twoje dziecko coraz częściej sygnalizuje Ci swoją niechęć do szkoły? W takim razie musisz dowiedzieć się, jakie są przyczyny tego zachowania. Zazwyczaj najmłodsi próbują właśnie w ten sposób uniknąć prześladowców. Dlatego tak ważne jest to, żebyś nie lekceważył oznak tego, iż dziecko czuje lęk przed pójściem na lekcje. Postaraj się szczerze z nim porozmawiać, a przy okazji zapewnij o wsparciu z Twojej strony, bez względu na to, co jest przyczyną niechęci do szkoły.

Problemy zdrowotne

Bardzo ważne jest także to, że organizm dziecka w jasny sposób może przekazywać Ci informacje o pojawieniu się przemocy w szkole. Zazwyczaj pierwszymi oznakami są bóle somatyczne brzucha lub głowy. W takim przypadku konieczna jest wizyta u lekarza, a dzięki temu wyeliminujesz inne przyczyny nagłych problemów zdrowotnych.

Jednak, jeżeli pediatra lub inny specjalista nie postawi żadnej diagnozy, to udaj się do psychologa. Być może dziecko będzie bardziej otwarte w rozmowie z obcą osobą.

Zmiana w zachowaniu

Zazwyczaj dobre kontakty z rówieśnikami sprawiają, że dzieci są wesoły, radosne i bardziej otwarte. Jednak jakiekolwiek problemy w relacjach z innymi osobami wpływają na pogorszenie ich nastroju. Jeżeli dostrzegasz takie zmiany, to postaraj się odkryć, jakie są tego przyczyny. Być może to po prostu jakaś drobna kłótnia, ale nigdy nie lekceważ takich sytuacji. W końcu sprawa nie musi być tak błaha, jak Ci się wydaje.

Nie zapomnij także o tym, że terroryzowane dziecko z czasem staje się coraz bardziej przestraszone i zamknięte w sobie. Dlatego potrzebne jest nie tylko Twoje wsparcie, ale przede wszystkim cierpliwość. Tylko wtedy pociecha uzna, że może Ci naprawdę zaufać.

Problemy ze snem

Zauważasz u swojego dziecka nieustanne problemy ze snem? Pamiętaj, że jednym z objawów nękania jest właśnie bezsenność. Alarmującą oznaką jest też niechęć do pójścia spać. Taka sytuacja jest głównie związana z obawą przed nastaniem kolejnego dnia, który wiąże się z nową dawką agresji ze strony rówieśników.

Poza tym zwróć uwagę na częste występowanie koszmarów sennych. Dlatego, jeżeli dostrzeżesz taki problem, który będzie ciągle powracał, to zareaguj.

Pogorszenie wyników w nauce

Kolejną niezwykle istotną oznaką przemocy w szkole są gorsze wyniki w nauce. Choć tak naprawdę kiepskie oceny mogą być też związane, chociażby z problemami z przyswojeniem jakichś materiałów, to jednak nie zawsze tak jest. Bardzo często zdarza się tak, że dziecko w ten sposób chce Ci coś zakomunikować i pokazać, że z czymś sobie nie radzi. Właśnie dlatego musisz się dowiedzieć, czy przyczyną jest agresja ze strony innych uczniów lub nauczycieli.

Ważne jest także to, iż gorsze stopnie czasami są odzwierciedleniem podwyższonego poziomu stresu. Jednak nie ma to związku z kolejnymi sprawdzianami i kartkówkami, tylko właśnie z negatywną sytuacją w szkole. Zatem koniecznie obserwuj swoje dziecko, a w razie jakichkolwiek negatywnych zmian staraj się dowiedzieć, jaka jest tego przyczyna.

Dotyk, który boli

Dotyk, który boli

Kiedy światem wstrząsnęły kolejne oskarżenia o molestowanie seksualne rzucane pod adresem sławnych, bogatych i szanowanych mężczyzn, wiele osób nie wierzyło ofiarom. „To niemożliwe, by tego typu sytuacje zdarzały się tak nagminnie i do tej pory nie wyszły na światło dzienne”, „Te kobiety z pewnością same tego chciały”, „Na pewno sprowokowały ich wulgarnych strojem i wyglądem” – to tylko niektóre komentarze pojawiające się pod artykułami na temat przemocy seksualnej. Nie da się ukryć, że w naszym społeczeństwie rozprzestrzenionych jest wiele szkodliwych mitów na temat tzw. „złego dotyku”. Niestety, cierpią na nich ofiary, które muszą radzić sobie nie tylko z własnymi, traumatycznymi wspomnieniami, ale również z obraźliwymi komentarzami padającymi na ich temat. Tymczasem już samo doświadczenie molestowania jest niewyobrażalnie trudnym i bolesnym przeżyciem.

Zacznijmy od tego, że samo pojęcie molestowania seksualnego jest bardzo nieostre. Innymi słowy – dla każdego to określenie może oznaczać coś innego. Różnice wynikają z odmiennego wychowania, doświadczeń, poglądów na sferę seksualną, osobistych emocji, a także kultury, w jakiej dorastaliśmy. Widać to choćby w wynikach ankiety przeprowadzonej przez YouGov wśród osób zamieszkujących różne kraje Europy. Dla aż 69% mieszkańców Wielkiej Brytanii i 67% ankietowanych z Finlandii nawet opowiadanie sprośnych dowcipów stanowi formę molestowania seksualnego. Z kolei według ok. 40% Brytyjczyków, Szwedów i Norwegów nie ma niczego złego w takich formach dotyku jak np. obejmowanie kobiety w talii przez mężczyznę, który nie jest z nią w związku.

Jak widać, rozbieżności mogą być bardzo duże. Niejednokrotnie można spotkać się z zajadłymi dyskusjami i kłótniami o to, jak można zakwalifikować dane zachowanie o podtekście seksualnym. Czy klepnięcie koleżanki w pośladek może być uznane za formę flirtu, czy może jest jednoznacznie przemocowym zachowaniem? Czy należy karać gimnazjalistę, który „dla żartu” łapie rówieśnicę za gumkę od biustonosza? Gdzie kończy się zachowanie społecznie akceptowalne, a zaczyna wykorzystywanie? Nietrudno dojść do wniosku, że wiele zależy od podejścia konkretnych osób zamieszanych w całą sprawę. Każdy z nas ma swoje indywidualne granice, które wyznaczają rozróżnienie pomiędzy sytuacjami komfortowymi i niedopuszczalnymi. Gdy się z kimś blisko przyjaźnimy, możemy nie widzieć nic złego w formach dotyku, które w przypadku innych osób odebralibyśmy jako natarczywe. Ktoś mógłby powiedzieć, że przecież nie jesteśmy w stanie domyślić się, jak nasze zachowanie odbierze inna osoba. Jednak warto założyć, że uwagi z silnym podtekstem seksualnym czy niechciany dotyk zawsze mogą kogoś skrzywdzić. Z pewnością lepiej być zbyt ostrożnym niż zrobić coś, co miałoby być bardzo nieprzyjemne dla drugiej strony.

Na rządowej stronie internetowej poświęconej prawom ofiar przemocy seksualnej możemy przeczytać, że molestowanie seksualne jest przejawem dyskryminacji ze względu na płeć i może się na nie składać nie tylko niepożądany kontakt fizyczny, niechciany dotyk, „obmacywanie”, ale również dręczenie wypowiedziami, stwierdzeniami, bądź niestosownymi uwagami o charakterze seksualnym lub odnoszącymi się do płci. Twórcy witryny radzą, by w sytuacji, gdy nie jesteśmy pewni, czy dane zachowanie spełnia te kryteria, warto zadać sobie trzy pytania: 1) czy zachowanie to odnosi się do płci lub seksualności ?; 2) czy może być odebrane jako upokarzające, obraźliwe lub naruszające godność ?; 3) czy dochodzi do niego wbrew woli odbiorcy?

Oczywiście, warto podkreślić, że molestowanie seksualne nie zawsze jest zachowaniem mężczyzny wobec kobiety. Osoby każdej płci i w każdym wieku mogą stać się zarówno ofiarami, jak i sprawcami, jednak przestępstwa wobec kobiet wciąż są tymi najczęściej występującymi.

Choć w Polsce problem wciąż nie jest jeszcze właściwie nagłaśniany, w wielu miejscach na świecie (m.in. w USA) coraz częściej mówi się o tym, że aby stosunek można było uznać za odbywający się za zgodą obu stron, najlepiej o tę zgodę po prostu zapytać. Nie można zakładać, że kobieta, która milczy w sytuacji intymnej, rzeczywiście jej chce. Świetny przykład tej niejednoznaczności został przedstawiony w popularnym ostatnio serialu młodzieżowym pt. „Trzynaście powodów”. Żadna z dwóch wykorzystanych bohaterek nie broniła się w jednoznaczny i zdecydowany sposób. Wiele osób ulega złudzeniu, że aby można było uznać stosunek seksualny za gwałt, ofiara musi stawiać fizyczny opór: krzyczeć, wyrywać się, atakować napastnika itp. Tymczasem nie zawsze tak się dzieje. Wiele kobiet w czasie napaści seksualnej jest zbyt pijana lub odurzona, a nawet nieprzytomna. Niektóre są zbyt zszokowane i przerażone, by zareagować w oczekiwany sposób. Czasami sprawca im grozi lub wykorzystuje swoją władzę do wymuszenia stosunku. Każda sytuacja jest inna i trudno przyłożyć do nich wszystkich jeden schemat. Jeśli chcemy mieć pewność, że nie przekroczymy niczyich granic, zawsze warto zapytać, czy druga osoba również ma ochotę na to, co my.

Chyba nie trzeba dodawać również, że bycie w związku z drugim człowiekiem nie oznacza automatycznie, że mamy prawo do jego ciała i możemy nim dowolnie „zarządzać”. Coraz częściej mówi się o gwałtach, które mają miejsce w małżeństwie. Pozostawanie w bliskich stosunkach z ofiarą nie tylko nie stanowi czynnika łagodzącego, ale sprawia, ze oprócz odwołania się do standardowych procedur osoba doznająca przemocy może skorzystać z systemu pomocy „Niebieska karta”, który został stworzony dla zapewnienia ochrony i pomocy osobom doznającym przemocy w rodzinie.

Szczególnym przypadkiem molestowania jest przemoc seksualna wobec dzieci. Przypomnijmy, iż zgodnie z polskim prawem każdy, kto doprowadza do kontaktu seksualnego z dzieckiem poniżej lat 15, podlega karze pozbawienia wolności od 2 do 12 lat. Jeżeli sprawca doprowadza dziecko do kontaktu seksualnego, stosując przemoc, groźbę lub podstęp, popełnia przestępstwo zgwałcenia zagrożone karą pozbawienia wolności na czas nie krótszy niż 3 lata. Wykorzystaniem seksualnym może być nie tylko gwałt lub dotykanie w miejscach intymnych. Inne jego formy to np. oddawanie się czynnościom seksualnym w obecności dziecka, pokazywanie mu materiałów pornograficznych, doprowadzanie go do dotykania intymnych części ciała lub narządów płciowych innej osoby. Warto uświadamiać dzieci na temat grożących im niebezpieczeństw. Wielu rodziców i opiekunów ulega złudzeniu, że edukacja seksualna jest zagrażająca, ponieważ rozbudza zainteresowanie tą sferą życia. W rzeczywistości jest zupełnie odwrotnie: uczenie dziecka, że istnieje „dobry” i „zły” dotyk, pozwala nam je chronić. Bardzo ważne jest również to, by nie zmuszać latorośli to bycia „posłuszną” wszystkim dorosłym. Należy kształtować w niej postawę asertywną i umiejętność mówienia: „nie”. Oprócz tego warto budować atmosferę zaufania, dzięki której pociecha nie będzie bała się powiedzieć rodzicom o przykrych sytuacjach, które ją spotkały. Należy pamiętać, że dzieci mogą reagować na przemoc seksualną na bardzo różne sposoby. Do spotykanych objawów należą m.in. lękliwość, problemy z zasypianiem i koncentracją, wycofanie, nadmierna czujność lub agresja, moczenie w nocy, płaczliwość, unikanie kontaktu z konkretnymi osobami, opisywanie, rysowanie lub odgrywanie zachowań seksualnych niepasujących do wieku i rozwoju (powinno nas zaniepokoić np. to, że przedszkolak zna zasady seksu oralnego), pojawienie się w posiadaniu dziecka zabawek, pieniędzy, ubrań lub słodyczy niewiadomego pochodzenia. Pamiętajmy jednak, że powyższe symptomy nie dają nam pewności, iż doszło do przemocy seksualnej – źródłem mogą być inne, stresujące wydarzenia.

Niezależnie od tego, w jakich okolicznościach doszło do aktu przemocy seksualnej oraz na czym on polegał, nie ulega wątpliwości, że zawsze jest to bardzo traumatyczne przeżycie dla ofiary. Osoby, które doświadczyły gwałtu, zwykle zaczynają traktować własne ciało jak coś obcego – coś, co już do nich nie należy. Z ich perspektywy jest ono wrogiem, który dorowadził do tego, co się wydarzyło. Nie chcą go oglądać i dotykać. Często mają potrzebę „zmycia” z siebie niechcianego dotyku, co sprawia, że szorują skórę nawet do krwi. Mają wrażenie, że sprawca im coś odebrał, że ich cielesność została przez niego zawłaszczona. Sfera seksualności na zawsze zmienia się w ich oczach. Nierzadko potrzebują lat, by znowu komuś zaufać i dopuścić do siebie myśl, że seks może być czymś pożądanym i przyjemnym.

Bardzo częstą reakcją ofiar jest wstyd i obwinianie siebie. Przyczyniają się do tego również reakcje otoczenia i opinii publicznej: „Ta dziewczyna lubiła seks i uchodziła za łatwą”, „Po co się tak ubrała? Czy nie wiedziała, że krótką spódniczką i głębokim dekoltem prowokuje mężczyzn?”, „Nikt jej nie zmuszał, żeby tyle piła”, „Po co szła do domu osoby, której dobrze nie znała?” – to tylko część komentarzy, które można usłyszeć i przeczytać w takich przypadkach. Częścią tragedii ofiar przemocy seksualnej jest ostracyzm społeczny i własne poczucie winy. Osoby zgwałcone niejednokrotnie obwiniają się za to, co je spotkało. Zastanawiają się, co mogły zrobić, by temu zapobiec. Czy rzeczywiście nie zachowały należytej ostrożności? Czy były niestosownie ubrane? Czy gdyby wyglądały lub zachowywały się inaczej, nie doszłoby do tragedii? Czy zasłużyły na takie traktowanie?

Należy podkreślić, że żadna sytuacja nie upoważnia do wykorzystania seksualnego innej osoby. Niezależnie od swojego wyglądu, płci, stroju, „reputacji”, a nawet związku z potencjalnym sprawcą przemocy, każdy ma prawo do decydowania o swoim ciele. W każdej chwili możemy również zmienić zdanie, nawet jeśli dotychczas wydawało nam się, że chcemy zbliżenia. Jeśli ktoś skomentuje ten fakt, twierdząc, że najpierw kusimy, a później się wycofujemy, to trudno – takie podejście będzie świadczyło tylko o nim. Nasze ciało należy wyłącznie do nas i tylko my możemy decydować o tym, co jest dla nas dopuszczalne, a co wprost przeciwnie. Seks może być piękny i niezwykle przyjemny, jeśli odbywa się z szacunkiem i czułością oraz za obopólną zgodą. Ta sama czynność może się jednak zmienić w największy koszmar, jeśli druga osoba potraktuje nas jak przedmiot.

Alkoholik – mój tata.

Alkoholik – mój tata.

Od kiedy pamiętam, należałam do tych szczęśliwych dzieciaków, które miały wszystko. Z rodzicami spędzałam bardzo dużo czasu, byli moimi przyjaciółmi. Nie wiem, co się stało i w którym momencie wszystko się rozsypało. Mój tata, niegdyś uważany za wzorowego ojca i wspaniałego męża, zaczął budzić w ludziach strach i obrzydzenie, a kiedy sąsiadki mnie mijały, słyszałam jak mówią: to ona, jej ojciec to alkoholik. Każdego dnia wracam do przeszłości i próbuję zrozumieć, w którym momencie mój tata zaczął tracić kontrolę i, gdybym to zauważyła, czy zdołałabym pomóc mu i mojej rodzinie.

Zaczęło się dzień przed moimi dziewiątymi urodzinami. Tata wrócił bardzo zmartwiony z pracy, siedzieli z mamą w kuchni i słyszałam, jak rozmawiają o czymś z przejęciem. Mój umysł dziewięciolatki wydedukował, że prawdopodobnie rozmawiają o przyjęciu niespodziance. Nie wiedziałam jak bardzo się mylę. Nie było żadnego przyjęcia, prawdopodobnie to wtedy tata powiedział mamie, że w pracy nie jest za dobrze, a ona bezskutecznie próbowała go pocieszyć, że jakoś się ułoży. Rodzice zapomnieli o moich urodzinach. Dla małej dziewczynki to był koniec świata – brak prezentu i tortu. Jak bardzo się myliłam. To, co miało się wydarzyć w ciągu następnych kilku miesięcy, było prawdziwym końcem świata i nic już nigdy nie miało pozostać takie samo.

 
To była sobota, rodziców nie było, a mnie pilnowała babcia. W nocy obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła, a kiedy usłyszałam, jak coś ciężkiego uderza o ziemię, zbiegłam na dół, w głowie wymyślając najczarniejsze scenariusze, że coś jej się stało. To był tata, leżał jak długi na dywanie w kałuży własnych wymiocin. Babcia minęła mnie bez słowa, podniosła z podłogi i próbowała doprowadzić do porządku. Ojciec protestował, szarpał się i mamrotał niezrozumiałe dla mnie wtedy wyrazy, a w rzeczywistości nazywał babcię wieloma, niecenzuralnymi słowami. To był pierwszy raz, kiedy było mi go bardzo szkoda, współczułam mu i chciałam przytulić. W momencie, w którym zrozumiałam, że to alkoholik, zrozumiałam również, że to już nie jest mój ojciec i traktowałam go najchłodniej jak potrafiłam, twierdząc, że sam do tego doprowadził. Krótko po tym wydarzeniu wyszło na jaw, że ojciec stracił pracę. Przyszedł do pracy zalany w trupa i zaczął wyzywać wszystkich, zaczynając od kolegów z pracy, a kończąc na szefie.

 
Od tego czasu mama musiała harować jak wół, bo jej pensja była naszym jedynym źródłem utrzymania. Ojciec rozpił się na dobre, wydając nasze ostatnie pieniądze, a jak mama chowała przed nim wypłatę – pożyczał od kolegów. Ja z kolei nie mogłam spać po nocach, przez co w szkole nauczycielki notorycznie zwracały mi uwagę, że śpię na lekcjach i nie mam odrobionych prac domowych, co odbijało się na moich ocenach. Dokładnie pamiętam te noce, kiedy wracał pijany, nie poznawał mnie, ani mamy, a któregoś razu zasnął pod drzwiami, bo nie był w stanie ich otworzyć. Mieszkaliśmy w małej miejscowości, wystarczyły więc dwie bójki w barze, żeby mieszkańcy dowiedzieli się i zaczęli wytykać go palcem, mówiąc „To alkoholik”. Dlaczego ludziom tak łatwo przychodziło zarzucać mu, że ma problem z alkoholem? Bo nigdy nie chodził do barów, na zaproszenia kolegów odpowiadał, że chce spędzić czas z rodziną. Ludzie szybko połączyli fakty i stwierdzili, że mężczyzna, który nigdy nie pije, a nagle codziennie pojawia się w barze, wszczyna bójki i zasypia pod sklepem to stuprocentowy alkoholik.

Mama wysłała mnie do babci na weekend. Dwa dni zamieniły się w tydzień, aż w końcu zostałam tam na miesiąc. Wtedy mama do nas przyszła, cała roztrzęsiona i zapłakana, pod okiem miała wielkiego siniaka i rozciętą wargę. Nie wyglądała już jak moja kochana mama, raczej jak żona faceta, który regularnie ją bije. Jak się później okazało, koledzy mojego ojca przestali pożyczać mu na alkohol, bo im nie oddawał. Wkurzył się i zaczął bić mamę, dopóki nie powiedziała mu, gdzie schowała pieniądze. Babcia od razu zareagowała, mówiąc, że to alkoholik, że trzeba pójść na policję i znaleźć jakiegoś terapeutę. Mama jednak wierzyła, że to stan przejściowy i jak znajdzie nową pracę, będzie jak dawniej. On jednak wolał pić i spać w rowie nie patrząc na to, że niszczy najbardziej przez siebie ukochane osoby.

 
Najistotniejszą cechą alkoholizmu jest to, że człowiek sam musi się przyznać, że ma problem. Dopóki osoba będzie szła w zaparte, że to nie jest uzależnienie i, że może przestać pić, kiedy tylko zechce, nikt nie jest w stanie jej pomóc. Trzeba być świadomym, że traci się grunt pod nogami i kontrolę, dlatego na nic były prośby mamy, ponieważ ojciec powtarzał, jak zdarta płyta, że nic mu nie jest, po prostu jest przygnębiony utratą pracy. Któregoś dnia do szkoły zadzwoniła moja babcia, mówiąc, że muszę zostać zwolniona z lekcji, bo mama miała wypadek. Tak naprawdę ojciec pobił ją do nieprzytomności, kiedy powiedziała mu, że jest w ciąży, łamiąc jej żebra i powodując silny krwotok wewnętrzny. Usprawiedliwiała go, że go zdenerwowała i sama jest sobie winna. Razem z babcią od razu poszłyśmy na policję, nie czekając aż mama przejrzy na oczy. Funkcjonariusze nie zdążyli nawet zapisać naszych zeznań, bo dostali informację, że sąsiad znalazł mojego tatę martwego w domu.

 

Ojciec zapił się na śmierć po tym, jak moja mama wylądowała przez niego w szpitalu. Myślę, że w tamtym momencie zrozumiał, co zrobił i nie mógł się z tym pogodzić. Sięgnął po rzecz, która do tego wszystkiego doprowadziła, bo wiedział, że już nie da rady tego naprawić. Wolał zostawić nas same, bo myślał, że tak będzie dla nas najlepiej. Byliśmy szczęśliwi, ale alkohol wdarł się niepostrzeżenie do naszej rodziny i ją zniszczył. Człowiek, którego kiedyś nazywałam tatą to alkoholik i, patrząc z perspektywy czasu, mogę szczerze przyznać mu rację – jest nam bez niego lepiej.

Nałogi rodzą przemoc w związku

Nałogi rodzą przemoc w związku

Alkoholizm, narkomania, agresja i przemoc w związku – dla wielu z nas zjawiska te są ze sobą nieodłącznie związane. Skojarzenia te nie są bezpodstawne. Rzeczywiście, wiele awantur, przypadków pobić czy gwałtów ma miejsce pod wpływem środków odurzających. Czy istnieje racjonalne wytłumaczenie tego faktu? Czy nałogi rodzą przemoc w związku?

 

Teoretycznie każda choroba mogłaby być jedynie problemem jednostki. Widząc alkoholika lub narkomana, wiele osób mówi: „Sam jest sobie winien, niech ponosi konsekwencje swoich niemądrych decyzji”. Niestety, rzeczywistość jest znacznie bardziej złożona. Wystarczy, że jedna osoba w rodzinie wpadnie w nałóg, a wszyscy jej członkowie zaczynają funkcjonować w zaburzony sposób. Nie bez powodu mówi się o zespole objawów dotykających bliskich alkoholików, czyli o współuzależnieniu. Syndrom ten sprawia, że dotychczas normalnie zachowujący się ludzie dostosowują całe swoje życie do rytmu narzucanego przez alkoholika. Schodzą mu z drogi, przejmują jego obowiązki, opiekują się chorym oraz chronią go przed konsekwencjami jego nadmiernego picia.

Z zewnątrz takie zachowanie wydaje się co najmniej dziwne. Rodzina, sąsiedzi i znajomi przyglądają się podobnym sytuacjom i pytają z niedowierzaniem: „Dlaczego on to dla niej robi?”, „Czemu ona po prostu od niego nie odejdzie?”, „Czy oni nie widzą, co robią ze swoim życiem?”. Choć z pozoru wydaje się, że podobne wątpliwości są głosem rozsądku, tego rodzaju podejście nie uwzględnia wielu aspektów tej skomplikowanej sytuacji i bywa nierealistyczne. Kiedy jeden z członków systemu od dawna funkcjonuje w niezdrowy sposób, reszta rodziny niejako dostosowuje się do niego i jej życie również ulega zaburzeniu. Przemiana ta następuje stopniowo i powoli, wobec czego trudno w porę zauważyć sygnały ostrzegawcze i ochronić się przed koalkoholizmem.

Bardzo często zdarza się również, że współmałżonek pozostaje z pijącym partnerem, pomimo stosowanej przez niego przemocy i coraz częstszych wybuchów agresji. Psychologowie szacują, że w rodzinach alkoholowych akty przemocy zdarzają się dwa razy częściej, niż w zdrowych. Można powiedzieć, że nadużywanie środków psychoaktywnych bardzo często pociąga za sobą inne formy patologii: problemy z prawem, wulgarność, agresję słowną, przemoc seksualną, psychiczną i fizyczną. Nadmierne spożywanie alkoholu wywołuje w pozostałych członkach rodziny lęk, gniew, smutek, wstyd, napięcie i upokorzenie, mające bezpośredni związek z konkretnymi, powtarzającymi się zagrożeniami, a także z rozpadem systemu więzi i oparcia.

Ranking ośrodków terapii, nałogi rodzą przemoc

Wielu z nas kojarzy przemoc jedynie z okaleczeniem ciała, ale nie jest to jedyna jej forma. Każdy rodzaj agresji jest bardzo niebezpieczny. Najbardziej widoczna przemoc fizyczna to wszystkie obrażenia cielesne, jakie poniosła ofiara w związku z zamierzonym działaniem sprawcy. Policzkowanie, kopanie, popychanie, uderzanie itp. to jej czynne przejawy. Do biernych zaliczamy uniemożliwianie realizowania ważnych potrzeb, np. zakazy dotyczące załatwiania potrzeb fizjologicznych. Natomiast przejawy przemocy psychicznej są niewymierzalne, trudno dostrzegalne, ale zabliźniają się nawet dłużej, niż rany cielesne. Przemoc psychiczna to np. zastraszanie, upokarzanie, grożenie oraz odrzucanie. To ostatnie przejawia się nadmiernym dystansem, krytykowaniem, nieokazywaniem uczuć pozytywnych, demonstrowaniem jedynie uczuć o negatywnym charakterze, niedopuszczeniem do głosu oraz ignorowaniem potrzeb. Izolacja ma charakter stopniowy, rozłożony w czasie i skutkuje uległością oraz bezkrytycznością wobec sprawcy. Ofiara staje się słaba, ma problemy z koncentracją i wytrwałością, niejednokrotnie zapada na nerwicę. Ostatnim rodzajem aktów agresji jest przemoc seksualna. W małżeństwie zazwyczaj dotyczy wymuszania nieakceptowanych praktyk seksualnych, np. seksu oralnego, analnego, masturbacji przedmiotami, seksu przy dzieciach, rejestrowanie aktu seksualnego za pomocą kamery itd. Współżycie seksualne nieakceptowane i niechciane przez jedną ze stron próbą upokorzenia i upodlenia drugiej osoby. Badania pokazują, że gwałt daje mężowi poczucie dominacji, kontroli rodziny i żony, wyraża złość i jego siłę pokazując, kto rządzi w ich domu.

Aby zrozumieć związek pomiędzy piciem a agresją, należy wziąć pod uwagę zasadę działania alkoholu. Substancja ta zmienia aktywność neuroprzekaźników (substancji chemicznych przenoszących sygnały pomiędzy komórkami nerwowymi) i redukuje zahamowania. Przewlekły alkoholizm prowadzi do dysfunkcji kory mózgowej, szczególnie płata skroniowego, którego funkcjonowanie odpowiada za kontrolę zachowań agresywnych. Spożywane w nadmiarze trunki osłabiają kontrolę zachowań i zaburzają ocenę sytuacji, przez co zwiększają gotowość do reagowania złością i zaburzają ocenę sytuacji oraz interpretację zachowania innych osób.

Zgodnie z tymi danymi oraz hipotezą, jakoby alkohol stanowił bezpośrednią przyczynę przemocy, winowajcą jest tutaj słynne „rozhamowanie”. Spożywanie napojów wyskokowych osłabia działanie części mózgu odpowiedzialnych za kontrolę i powstrzymywanie zachowań impulsywnych. Dodatkowo zaburza przebieg procesów przetwarzania informacji, przez co następuje niewłaściwa ocena sygnałów wysyłanych przez innych i nadmierna reakcja na rzekome zagrożenie. Alkoholicy często stają się podejrzliwi i zapadają na towarzyszące zaburzenie nazywane zespołem Otella. Syndrom ten objawia się chorobliwą zazdrością o partnerkę i notorycznym podejrzewaniem o zdradę. Jest to psychoza urojeniowa („obłęd alkoholowy”, „obłęd zazdrości”), bezpośrednio wynikająca z nadużywania alkoholu. Uporczywe myśli o niewierności współmałżonka wiążą się z daniem sobie prawa do prześladowania psychicznego i fizycznego. W takiej sytuacji dochodzi do przeglądania rzeczy partnerki, podsłuchiwania jej rozmów, śledzenia lub aktów agresji. Dodatkowo alkohol powoduje zawężenie procesów uwagi, które może prowadzić do niewłaściwej oceny przyszłego ryzyka działań podjętych pod wpływem chwilowego impulsu agresywnego.

Jako że alkohol i przemoc są ze sobą ściśle powiązane w świadomości społecznej, osoba znajdująca się w stanie upojenia może odczuwać większe przyzwolenie na nieprzemyślane działania. Zdarza się, że nałogowiec pije, by dodać sobie animuszu lub w nadziei na uniknięcie kary bądź potępienia. Podobne zabiegi wynikają z rozpowszechnionego poglądu, że upicie się jest na tyle odmiennym stanem, że nie podlega się wówczas takim samym regułom oceny postępowania, jak te, które stosuje się wobec ludzi trzeźwych.

Stosowanie przemocy wobec partnera daje efekty nagradzające, ponieważ pozwala na szybkie uzyskanie oczekiwanych rezultatów. Ofiara zazwyczaj nie okazuje sprzeciwu, co sprawca odbiera jako ciche przyzwolenie na dalsze akty agresji. Sytuacja tego rodzaju, utrzymująca się przez dłuższy czas, wywołuje określoną dynamikę w związku i cykle przemocy. Świadomość sprawowania kontroli, przewagi i posiadania władzy staje się formą nagrody, która z czasem może stać się przyczyną uzależnienia kata od ofiary.

Ranking ośrodków terapii, nałogi rodzą przemoc

Badania przeprowadzone na bitych żonach alkoholików wykazały występowanie swoistego cyklu. Posiada on trzy fazy: budowania napięcia, przemocy i pojednania.

Faza budowania napięcia zaczyna się, gdy uzależniony partner przejawia silne stany napięcia emocjonalnego, nerwowość i poirytowanie. Często sięga po substancje psychoaktywne, a poniżanie ofiary daje mu satysfakcję. Partnerka stara się opanować sytuację, spełniając zachcianki alkoholika i mając nadzieję, że dzięki temu uda jej się poprawić jego humor i uniknąć nieprzyjemności z jego strony. Stosuje racjonalizację, wypiera własną złość i poczucie krzywdy. Zachowanie małżonka tłumaczy przyczynami zewnętrznymi i minimalizuje znaczenie spowodowanych przez niego incydentów. Jako że nie daje sobie prawa do świadomego przeżywania emocji, ujawniają się one pod postacią dolegliwości somatycznych: niestrawności, bóli brzucha i głowy, bezsenności. Kobieta staje się apatyczna, a narastające napięcie może doprowadzić ją do wybuchu.

W fazie przemocy alkoholik staje się agresywny. Akty przemocy mają różny wymiar: od agresji słownej, poprzez bicie, kopanie, popychanie, rzucanie przedmiotami, aż po gwałt oraz śmiertelne pobicie. Ofiara stara się uspokoić partnera, by obronić się przed niebezpieczeństwem. Jako że jej działania nie przynoszą rezultatu, czuje się bezsilna, zmęczona i słaba. Po akcie przemocy odczuwa szok, poniżenie i jest przerażona, ponieważ doznała krzywdy ze strony bliskiej osoby. Zachwiane zostaje jej poczucie bezpieczeństwa.

Faza pojednania następuje po wyładowaniu złości alkoholika na współmałżonce. Chory zdaje sobie sprawę z tego, że posunął się za daleko i żałuje swojego czynu. Obiecuje, że to się więcej nie powtórzy, zachowuje się bardzo przymilnie. Próbuje również znaleźć usprawiedliwienie dla swojego zachowania i tym samym udowodnić, że było ono jednorazowe i incydentalne. Jego partnerka czuje się dowartościowana i ponownie zdobywana, wierzy, że zachowanie męża to pojedynczy wybryk, który już nigdy więcej się nie zdarzy. Faza pojednania jest jednak bardzo krótkotrwała, a zaraz po niej znów pojawia się faza budowania napięcia. Niestety, każdy kolejny cykl cechuje się większą dynamiką i siłą, a im częściej się powtarza, tym mniejsza jest sprawczość ofiary.

Korelacja pomiędzy nadużywaniem napojów wyskokowych a przemocą może również przybierać zupełnie odwrotny kierunek. Niewykluczone, że ludzie z natury gwałtowni i agresywni częściej niż inni wybierają subkultury oraz sytuacje społeczne wiążące się z przyzwoleniem na picie. W takiej sytuacji tworzy się swoiste błędne koło: skłonność do przemocy powoduje upodobanie do trunków, które z kolei dodatkowo potęgują tendencję do reagowania agresją.

Bardzo wiarygodną hipotezą jest założenie, iż przemoc i nadużywanie alkoholu mają wspólne przyczyny. W wielu wypadkach obie te kwestie powodowane są przez takie cechy temperamentalne jak poszukiwanie doznań czy impulsywność oraz przynależność do subkultur, które zachęcają lub przyczyniają się do zachowań dewiacyjnych.

Niezależnie od przyjętej hipotezy, należy pamiętać, że każdy akt przemocy w związku jest niewybaczalny i może wiązać się z kolejnymi przejawami agresji. Chęć niesienia pomocy alkoholikowi nie powinna więc przesłonić potrzeby zapewnienia bezpieczeństwa sobie oraz ewentualnym dzieciom.