Pandemia koronawirusa – czy wpadliśmy w pułapkę masowej histerii?

Pandemia koronawirusa – czy wpadliśmy w pułapkę masowej histerii?

Pandemia koronawirusa całkowicie odmieniła sposób funkcjonowania milionów osób na całym świecie. Lata 2020-2021 na zawsze zostaną odznaczone jako czasy, kiedy większość dziedzin naszego życia została nadznaczona walką z wirusem. Dodatkowo mamy do czynienia ze ścieraniem się dwóch odrębnych poglądów na ten temat.

Pandemia koronawirusa - czy wpadliśmy w pułapkę masowej histerii

Czym jest zbiorowa histeria?

Zanim przejdziemy do kwestii analizy zbiorowej histerii w kontekście pandemii koronawirusa, warto na moment zajrzeć do definicji tego zjawiska.

Zbiorowa histeria to urojenia związane z zagrożeniami, które w rzeczywistości nie stanowią tak dużego zagrożenia lub w ogóle nie są niebezpieczne. Społeczność ogarnięta histerią karmi się plotkami, domysłami, teoriami i rozprzestrzenianiem strachu. Na przestrzeni lat odnotowano wiele takich przypadków. Wówczas mniejsza lub większa zbiorowość żyła przekonaniem, że boryka się z chorobą lub dolegliwościami, które w rzeczywistości nie istnieją lub nie stanowią aż tak dużego zagrożenia.

Wśród kilku odnotowanych w ostatnich latach zbiorowych histerii możemy wymienić przypadek w Meksyku w 2007 roku. Dotyczy on uczennic katolickiej szkoły, które odczuwały takie symptomy, jak gorączka, nudności oraz problemy z poruszaniem się, mimo braku patogenu czy czynnika chorobowego. Inne przypadki odnotowano też w Tanzanii w 2008 roku, w Brunei w 2010 oraz w Nowym Jorku w latach 2011-2012.

Specjaliści w dziedzinie socjologii i psychologii sprzeczają się w kwestii, czy pandemię koronawirusa COVID-19 można również zaliczyć do tego grona. Fakt istnienia koronawirusa jest niezaprzeczalny, jednak w wielu przypadkach doprowadziło do nadmiernego dostrzegania i wyolbrzymiania objawów nawet w przypadku zwykłych przeziębień. Dlatego też trudno o jednoznaczne zdefiniowanie, czy faktycznie COVID-19 po części wiązał się z globalną histerią.

Koronawirus a zbiorowa histeria – walka z wirusem czy globalna histeria?

Każde państwo miało nieco inną strategię radzenia sobie z realnym problemem, jakim była pandemia koronawirusa. Niektóre kraje takie, jak Francja, Hiszpania, Belgia czy nawet Polska postawiły na radykalne działania. Lockdowny, zamykanie przestrzeni publicznych, np. klubów, punktów gastronomicznych, a w pewnym momencie nawet… lasów.

Wszystko to miało zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa i odseparować ludzi od siebie. W rezultacie doprowadziło to jednak głównie do szerzenia się niezadowolenia społecznego związanego z wprowadzaniem ograniczeń w sferze społecznej i zawodowej, ale też do powstawania histerii.

Warto podkreślić, że do takiego stanu mocno przyczyniły się media – szalejące w sieci fake newsy i programy telewizyjne oraz wydania wiadomości, które były pełne coraz to nowszych informacji na temat objawów, przebiegu i kolejnych zachorowań, a także liczby zgonów z powodu Covidu-19.

Wiele osób w trakcie pandemii traciło pracę, zamykało biznesy, walczyło w zaciszu domowym z własnymi lękami, zaburzeniami psychicznymi i strachem o życie członków rodziny. Do tego wszystkiego na każdym kroku słychać było komunikaty o tym, aby pozostać w domu. Przez to poziom służby zdrowia i stan psychiczny oraz fizyczny wielu osób znacząco się obniżył. Byliśmy zdani sami na siebie i musieliśmy walczyć z własnymi lękami w samotności we własnych czterech ścianach, co miało sporo negatywnych konsekwencji.

 

Jak wiele szkód wywołała pandemia koronawirusa?

Wiele osób straciło życie, bo ich organizmy przegrały walkę z podstępnym wirusem. W Polsce notuje się liczbę zgonów w granicy ok. 120 tys. osób, a na świecie to w sumie już ponad 6,5 mln osób.

Nie można zignorować również faktu, że wiele osób, które zachorowały na COVID-19, a później wyzdrowiały muszą mierzyć się do dziś z różnymi skutkami, np. z obniżoną wydolnością, chorobami płuc czy problemami laryngologicznymi.

Jednak konsekwencji pandemii i histerii, która była z nią związana, jest znacznie więcej. Między innymi przez to, że gospodarka była hamowana, a stopy procentowe pomniejszone do niemal zera, dziś tj. w 2022 roku borykamy się z tak dużą inflacją oraz ze znaczącymi wzrostami cen za produkty pierwszej potrzeby i usługi.

Jednak w tym miejscu chcielibyśmy zwrócić uwagę także na sferę związaną ze zdrowiem psychicznym. Wiele osób nawet nie zdaje sobie sprawę z tego, jak ogromny wpływ miała pandemia na psychikę wielu osób.

Jak pandemia koronawirusa wpłynęła na zdrowie psychiczne milionów osób?

Napięcie, strach i stres – miliony osób na całym świecie żyło wiele miesięcy wśród tego typu emocji. Kiedy do tego doszedł jeszcze pozytywny wynik na koronawirusa, konieczna było izolacja w domu. Sporo osób, także bardzo młodych, borykało się wtedy ze stanami lękowymi i depresyjnymi przez to, że nie mogli wyjść z domu, byli napiętnowani przez sąsiedztwo, które dowiedziało się, że zachorowali i mogą roznosić wirusa, a do tego obawiali się o swoje i swoich bliskich życie. Do tego dochodziły też ataki gniewu, złości, większa chęć sięgania po używki, leki czy alkohol, które miały zagłuszyć strach.

Wszystko to prowadziło do obniżenia samopoczucia, a w konsekwencji także negatywnie wpływało na kondycję psychiczną. Od odnotowania pierwszego przypadku COVID-19 w 2020 roku w Polsce dostrzeżono przypadki wskazujące na Zespół Stresu Pourazowego. Pamiętajmy, że szczególnie na początku powszechnie zachęcano do izolowania osób chorych od pozostałych domowników, dlatego też w samotności musieli walczyć ze swoimi lękami, stresem i większymi lub mniejszymi objawami koronawirusa, z którymi żaden lekarz nie był w stanie pomóc.

Kiedy jeszcze w tym gronie znajdowały się osoby o szczególnej wrażliwości oraz takie, u których już wcześniej zdiagnozowano zaburzenia psychiczne, to problem się pogłębiał. Lata czy miesiące terapii wystawiono na ciężką próbę. Dotychczasowe lęki zostały spotęgowane, a stany depresyjne stawały się coraz intensywniejsze.

Nie zapomnijmy też o tym, że lockdowny doprowadziły też do tego, że znacznie trudniejsze stało się umówienie się na terapię, która w tak stresującym okresie, jakim była pandemia, miała nieocenione znaczenie.

COVID a przemoc i życie pod jednym dachem z alkoholikiem

Po zamknięciu ludzi w domach znacznie zwiększyło się zagrożenie związane z alkoholizmem, narkomanią i lekomanią. Wiele rodzin każdego dnia przechodziło piekło. Z jednej strony pandemia wpływała na to, że więcej osób nie radziło sobie ze swoimi emocjami, dlatego sięgali po alkohol i inne używki. Z drugiej zaś sprawiała, że w domach, gdzie już wcześniej żył alkoholik czy inna uzależniona osoba, zamknięto drzwi, a wszystkie problemy pozostały w kilkupokojowym mieszkaniu bądź domu. Wiszące w powietrzu napięcie doprowadziło do prawdziwej lawiny agresji i przemocy rodzinnej.

Dzieci, które wcześniej szukały pomocy u pedagogów szkolnych czy wychowawców, a nawet u rówieśników, teraz odbywały lekcje zdalnie ze swojego pokoju, więc nie mogły już liczyć na żadną pomoc.

Do tego wszystkiego znacznie wzrosła bezkarność wśród osób, które znęcały się nad swoimi rodzinami. W trakcie izolacji zostali oni wszyscy razem zamknięci w domu, z którego trudno było uciec, a nawet wezwać pomoc.

Statystyki pokazują, że problem z przemocą w trakcie pandemii dotknął polskie rodziny, choć w mniejszym stopniu niż w takich krajach, jak w Hiszpanii, Francji, Australii, w Wielkiej Brytanii czy w Chinach. Im większy był lockdown, tym bardziej rosła przemoc i problemy natury psychicznej.

Dopiero z czasem zaczęły powstawać terapię online czy fundacje działające zdalnie. Ich pomoc stała się ważna, jednak nie mogła zapewnić wsparcia na podobnym poziomie, co ich tradycyjne, stacjonarne odpowiedniki, gdzie można niepostrzeżenie bez wiedzy uzależnionego czy sprawcy udać się, by uzyskać pomoc.