Uzależnienie to choroba, która dotyka nie tylko samego nałogowca, ale również całego jego otoczenia. W szczególnie trudnej sytuacji znajdują się jego najbliżsi, którzy każdego dnia zmagają się ze skutkami nadużywania substancji psychoaktywnej przez członka rodziny. Ich zadaniem jest wspieranie go w zwalczaniu choroby, jednak nie zawsze potrafią to robić. Przez brak wiedzy oraz nieumiejętność poradzenia sobie z własnymi emocjami niejednokrotnie osiągają efekt odwrotny do zamierzonego.
Alkoholizm lub narkomania to bardzo złożone zjawiska społeczne. Są chorobami, jednak ich przyczyny leżą w decyzjach podjętych przez pacjentów. Z tego powodu dominującymi emocjami, które targają ich bliskimi, są złość, poczucie krzywdy i rozczarowanie. Nie mają oni łatwego życia: nałogowiec notorycznie nie dotrzymuje obietnic i zobowiązań, niszczy kolejne dziedziny swojego życia, często wydaje wspólne pieniądze na używki i nie można na nim polegać. To rodzi zrozumiałą frustrację i poczucie bezsilności. Niestety, kłótnie, obrażanie się i awantury raczej nie stanowią skutecznych środków motywujących do podjęcia leczenia. Nie da się też zmusić chorego do terapii – warunkiem jej powodzenia jest zauważenie problemu przez samego pacjenta i jego wewnętrzna potrzeba zmiany.
Dlaczego alkoholicy i ich bliscy zwykle nie są w stanie się ze sobą porozumieć? Można powiedzieć, że te dwie strony mówią zupełnie różnymi językami. Dla żony, dziecka czy rodzica osoby uzależnionej alkohol stanowi problem, zaś dla samego nałogowca jawi się on jako rozwiązanie wszystkich kłopotów i zmartwień. Kolejna kłótnia lub łzy partnera mogą stanowić… motywację, by znowu się napić. Przeżywanie emocji i radzenie sobie z nimi są u chorego zaburzone. Osoba zmagająca się z uzależnieniem ma obniżoną tolerancję na przykre stany emocjonalne i zupełnie nie potrafi im sprostać. Kiedy tylko pojawia się dyskomfort – automatycznie idzie za nim potrzeba wprowadzenia się w stan upojenia, który odciąga uwagę od problemów, zagłusza lęk, poczucie winy i smutek oraz dodaje pewności siebie.
Główną motywacją chorego staje się podtrzymywanie nałogu. W związku z tym nie dopuszcza on do siebie świadomości istnienia problemu i jest przekonany, że posiada pełną kontrolę nad swoim postępowaniem. Oprócz tego jest w stanie oszukiwać i obiecywać zmianę, gdy tylko poczuje się osaczony czy zagrożony. To właśnie dlatego szczera rozmowa, błaganie lub kłótnia z nałogowcem są tak nieskuteczne – bo składane wówczas deklaracje nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości.
Aby być w stanie pomóc alkoholikowi, należy uświadomić sobie, że mamy do czynienia z osobą chorą. Nie można oczekiwać, że pacjent wyleczy się z niej w jednej chwili, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jedynym sposobem na trwałą zmianę jest profesjonalna terapia. Pamiętajmy, że nałogowiec nie kontroluje swojego postępowania. Nie należy wierzyć w jego obietnice i oczekiwać, że w pewnym momencie po prostu przestanie pić.
Z drugiej strony, musimy traktować osobę uzależnioną z szacunkiem. To dorosła osoba, która zasługuje na równe, partnerskie relacje. Sama decyduje o swoim życiu i powinna być świadoma konsekwencji tych wyborów. Jednym z głównych błędów popełnianych przez partnerów i bliskich alkoholików jest niepozwalanie im na doświadczenie skutków ich działań. Kierowani miłością i troską członkowie rodziny często ukrywają ich przewinienia, tłumaczą przed otoczeniem oraz spłacają ich długi. To błąd, ponieważ chory nie zdecyduje się na leczenie, jeśli nie uzna go za absolutną konieczność. Jednym z objawów uzależnienia jest tzw. mechanizm iluzji i zaprzeczania, przez który alkoholik całkowicie wypiera swój problem, ignorując sygnały o jego istnieniu. Jedynym sposobem na zmianę tego stanu jest uświadomienie mu, jak ogromną część życia zaniedbał lub zniszczył przez swoje picie.
Czasem osoby cierpiące na współuzależnienie (które rozwija się u bliskich nałogowców) przyjmują odmienną strategię i piją razem z alkoholikiem. Choć brzmi to jak paradoks, w rzeczywistości ma służyć usprawiedliwieniu chorego („skoro pijemy razem, to nie jest to żaden objaw chorobowy”). Partnerzy nałogowców przekonują samych siebie, że jeśli sami wypiją część zawartości butelki, uchronią swoich bliskich przez spożyciem większej ilości. Tymczasem wspólne picie jest dla alkoholika cichym przyzwoleniem na tego typu postępowanie i daje mu stosunkowo mocne argumenty do ewentualnej dyskusji („przecież ty też pijesz”).
Oczywiście, mimo najszczerszych chęci nie jesteśmy w stanie sami wyleczyć bliskiej osoby cierpiącej na uzależnienie od środków psychoaktywnych. W terapii najważniejsza jest silna motywacja oraz chęć zmiany – bez tego nawet leczenie u najlepszych specjalistów nie zda się na wiele. Rodzina i przyjaciele alkoholika powinni go jedynie wspierać w tej trudnej drodze, a przede wszystkim – nie wzmacniać jego nałogu poprzez chronienie go przed jego naturalnymi konsekwencjami. Im szybciej alkoholik zauważy, jak bardzo choroba wpływa na jego życie, tym lepiej.