Często mówi się, że miłość przypomina uzależnienie: zakochany człowiek „traci głowę”, a jego myśli krążą wyłącznie wokół obiektu uczuć, często ma problemy z koncentracją, zaniedbuje inne dziedziny życia, traci zainteresowanie dotychczasowymi pasjami, a nawet odczuwa euforię podobną do stanu odurzenia substancjami psychoaktywnymi. Jednocześnie alkoholik nie jest zdolny do stworzenia zdrowego, dojrzałego związku, ponieważ picie stoi dla niego na pierwszym miejscu. Jak nietrudno się więc domyślić, w życiu każdego z nas jest miejsce tylko na jedną namiętność. Jeśli chcesz być dobrym partnerem, po prostu musisz zwalczyć swój nałóg. Czy miłość ci w tym pomoże?
Kiedy wsłuchamy się w wypowiedzi alkoholika, możemy zauważyć, że nałóg zajął w jego życiu miejsce zwykle zarezerwowane dla bliskich osób. O alkoholu wypowiada się z czułością, używając zdrobnień i nacechowanych emocjonalnie określeń. Twierdzi, że „tylko wódka go rozumie, nie zdradzi i jest jego najlepszym przyjacielem”. Sam akt spożywania tej substancji powoduje reakcję zbliżoną do tej, którą odczuwają osoby zakochane: intoksykacja powoduje euforię, błogość, dodaje pewności siebie, daje poczucie bezpieczeństwa i uderza do głowy niczym hormony podczas wielkiego zauroczenia. Osoba uzależniona traktuje alkohol jako substytut wsparcia społecznego. Nietrudno zauważyć, że picie następuje w podobnych sytuacjach do tych, w których inni zwracają się do najbliższych: głównie wtedy, gdy pojawiają się negatywne emocje, takie jak złość, smutek, rozczarowanie, poczucie winy czy rozpacz. Można je zniwelować na wiele sposobów, a niektórzy wybierają do tego celu picie. Niestety, takie podejście na ogół okazuje się pułapką, prowadzącą do kolejnych nieszczęść.
Uzależnienie od alkoholu to choroba, która stopniowo przejmuje kontrolę nad całym życiem cierpiącej na nie osoby. Substancja psychoaktywna zmienia pracę mózgu, przez co zarówno percepcja, jak i odczuwanie pacjenta zostają zaburzone. Jego emocjonalność staje się wypaczona: alkoholik ma znacznie obniżoną tolerancję na cierpienie i negatywne uczucia. Nie jest w stanie ich racjonalnie przepracować. Za każdym razem, kiedy czuje się źle, pojawia się u niego przemożna, trudna do opanowania potrzeba zagłuszenia tego stanu. Niestety, nie posiada żadnych konstruktywnych strategii, które mogłyby mu to umożliwić. Jedynym znanym mu sposobem, który uznaje za skuteczny, jest picie. Spożywanie alkoholu jest więc jego automatyczną reakcją na wszelkie napotykane trudności.
Jak nietrudno się domyślić, taki sposób reagowania nie pozostaje bez wpływu na pozostałe dziedziny życia. Początkowo większość alkoholików jest w stanie pracować i wypełniać swoje obowiązki. Jednak z czasem alkohol przejmuje kontrolę nad ich zachowaniem do tego stopnia, że trudno im myśleć o czymś innym. Stopniowo tracą motywację do innych działań. Nie są zainteresowani karierą, zdrowiem, przyjaźniami czy rodziną. Przez to, że nieustannie piją, nie wywiązują się ze zobowiązań, zaniedbują pasje i znajomości oraz nie potrafią zapewnić wsparcia bliskim, którzy nierzadko rozwijają zespół objawów zwanych współuzależnieniem. W dodatku mechanizmy uzależnienia sprawiają, że alkoholik nie widzi rzeczywistości w sposób obiektywny. Nawet w zaawansowanym stadium choroby zaprzecza jej istnieniu, twierdzi, że ma pełną kontrolę nad swoim piciem, obwinia inne osoby o doświadczane problemy oraz nie umie ocenić ich skali. To wszystko sprawia, że między nim a jego bliskimi powstaje coraz trudniejszy do zburzenia mur.
Choć miłość jest naszą naturalną, wrodzoną potrzebą, nie rodzimy się z pełnym zestawem umiejętności potrzebnych do stworzenia zdrowej relacji. Dopiero uczymy się tego od rodziców i opiekunów. Niestety, nie każdy z nas wyniósł z dzieciństwa pozytywne, budujące doświadczenia. Część zaznała agresji, chłodu, a nawet przemocy. Nic dziwnego, że niektórzy doświadczają problemów w dorosłym życiu. Dla tych, którzy nie nauczyli się dobrej miłości i zaufania, alkohol może stać się ich substytutem. Pozornie wręcz ułatwia nawiązywanie kontaktu z innymi: sprawia, że stajemy się bardziej przebojowi, przełamujemy nieśmiałość, mniej obawiamy się kogoś dotknąć, okazać mu czułość czy wyznać miłość. W naszej kulturze można przejść przez całe życie, wspomagając się alkoholem. Pije się podczas wszystkich ważniejszych świąt, a także na spotkaniach, podczas których dochodzi do poznania nowych znajomych. Nikt nie widzi niczego złego w uprawianiu seksu pod wpływem alkoholu, wypiciem kieliszka lub kilku „na odwagę” przed oświadczynami czy ślubem. Nasze związki bywają pozorne, oparte na kruchych podstawach.
Niestety, alkoholicy często tracą możliwość prawidłowego odczuwania miłości. Łzy i cierpienie bliskich przestają mieć dla nich znaczenie – liczy się tylko możliwość wychylenia kolejnego kieliszka. Mimo to miłość bywa czynnikiem, który pomaga wyjść z nałogu. Jak to możliwe? Przede wszystkim większości pacjentów zdarzają się momenty, w których bariera opada. Często dzieje się to na kacu – wielu alkoholików zaczyna wówczas przepraszać swoją rodzinę i obiecywać poprawę. Przez chwilę widzą wtedy, że życie ich bliskich zmieniło się na gorsze przez ich picie. Że ich działania mają wpływ nie tylko na nich, ale również na otoczenie. I właśnie w takich chwilach należy zastosować „szorstką miłość”. Bo miłość nie uzdrawia wtedy, gdy żona spłaca długi męża, sprząta jego butelki lub dzwoni do jego miejsca pracy, usprawiedliwić jego nieobecność wymyślonym przeziębieniem. Miłość może pomóc, jeśli zmienimy ją w motywację dla chorego. On sam z siebie na pewno nie zrezygnuje z picia. Może to zrobić jedynie wtedy, gdy uzna, że nie ma innego wyjścia. Gdy doświadczy jego konsekwencji. A to można osiągnąć m.in. poprzez uświadomienie mu skali zniszczeń, jakich alkohol dokonał w funkcjonowaniu całej rodziny. Można nawet postawić mu ultimatum: jeśli nie pójdzie na terapię, małżeństwo się skończy. Nie wolno jednak rzucać słów na wiatr – mogą one paść wyłącznie wtedy, gdy jesteśmy ich pewni i mamy w sobie determinację, by dotrzymać słowa. Oczywiście, chory zdecyduje się na leczenie, bliscy mogą i powinni go w tym wspierać. Jednak to do niego należy pierwszy krok. Nie da się przeżyć życia za kogoś innego. Miłość może uratować alkoholika pod warunkiem, że on sam znajdzie w sobie siłę, by o nią walczyć.