Śmierć to naturalna kolej w naszym życiu, każdy z nas kiedyś umrze. Większość ludzi nawet nie chce myśleć o tym trudnym temacie. Można powiedzieć, że jest dla wielu osób temat tabu. Śmierć bliskiej nam osoby to cios oraz początek naszego cierpienia. Zostajemy sami i musimy zmierzyć się ze złymi demonami śmierci – ciężkimi emocjami i uczuciami, z bólem. Doświadczając żałoby, dowiadujemy się tak naprawdę, czym jest strata. Dowiedz się, jak przeżyć żałobę i na nowo odzyskać sens życia.
Żałoba to naturalny proces. Jak on przebiega?
Żałobę można nazwać procesem zdrowienia, podczas jej trwania przezywamy wszystkie uczucia, reakcje oraz zmiany w naszym życiu, które o niej świadczą. Śmierć kogoś bliskiego jest zmianą całego naszego życia, jest zmianą bolesną, ale jeśli uporamy się z nią, doprowadzi to do naszego rozwoju. Po utracie jesteśmy przygotowani na odczuwanie smutku i bólu. Gdy pojawia się gniew czy poczucie winy, możemy być zaskoczeniu. Dlatego warto pamiętać, że żałobę należy przeżyć, nie warto powstrzymywać łez, tłumić emocji. Każdy proces zdrowienia wymaga czasu, bądźmy cierpliwi, nie obwiniajmy się, nie wstydźmy się swoich emocji. Bliskie osoby, znajomi czy rodzina mogą oczekiwać od nas szybkiego powrotu do normalności, jednak droga powrotna jest długa i kręta i każdy, kto doświadcza straty, musi dać sobie czas na wyzdrowienie.
Wiele czynników wpływa na to, jak intensywnie przeżywamy stratę, są to między innymi:
- wiek, w którym doświadczymy śmierci bliskiej osoby,
- osobiste przeżycia każdego z nas,
- warunki, w jakich żyjemy.
Wieść o śmierci bliskiej osoby doznajemy silnego wstrząsu. Pojawia się niedowierzanie i odrętwienie, czujemy ból, ciężko nam uwierzyć, że bliskiej osoby już z nie ma wśród nas. Badania mówią, że takie zaprzeczanie może trwać od czterech do ośmiu tygodni. W sytuacji, kiedy przygotowujemy się do śmierci osoby, która długo choruje, proces żałoby zaczyna się wcześniej, a więc i kończy się szybciej. Żałoba to proces, podczas którego uczymy się radzenia sobie na nowo z naszą codziennością.
Jak przeżyć żałobę?
Pierwszy etap żałoby (do 8 tygodni po śmierci) to życie w amoku. Nie dowierzamy, w to się wydarzyło, negując odejście bliskiej osoby. Możemy wówczas silnie wyrażać emocje: płakać, krzyczeć, gwałtownie reagować albo też czuć odrętwienie i niemożność wyrażania jakichkolwiek uczuć. Na początku możemy czuć się bezsilni, a jednak musimy stawić czoło rzeczywistości i zająć się pogrzebem. Dobrze, gdy osoby doznające straty angażują się w przygotowania pogrzebowe, ponieważ rytuał pogrzebowy nie pozwala na utratę kontaktu z rzeczywistością, odwraca uwagę od obiektu straty, a ludziom daje możliwość do okazania współczucia. To także czas, żeby zacząć godzić się ze stratą. Może się zdarzyć, że wystąpi poczucie winy z powodu nieodczuwania niczego, niepłakania na pogrzebie, co jest normalną reakcją. Jednak jeśli takie odrętwienie emocjonalne trwa dłużej niż sześć tygodni, oznacza to, że wypieramy swoje uczucia i może prowadzić to do zaburzeń emocjonalnych.
Kiedy zamęt związany z przygotowaniem do pogrzebu mija, zostajemy sami ze swoimi nawykami i przyzwyczajeniami związanymi z bliską osobą. Uświadamiamy sobie powoli, że miejsce przy stole, gdzie siedziała ukochana osoba, jest puste. Nie słyszymy już jej śmiechu, nie słyszymy jej głosu przez telefon. Czujemy osamotnienie i smutek. W tym właśnie momencie uświadamiamy sobie stratę.
Drugi etap żałoby to przeżywanie silnych i trudnych emocji, takich jak sprzeciw, żal i gniew. Możemy odczuwać gniew kierowany do własnej osoby, na zmarłego lub na ludzi wokół. Skierowany na nas samych może prowadzić od depresji albo też objawiać się w postaci złości czy wściekłości. Podłożem naszego gniewu jest strach, boimy się w tym czasie podejmować decyzje, boimy się tego, co będzie dalej. Gniew skierować na innych ludzi, będzie sposobem na unikanie emocji związanych z odejściem bliskiej osoby. W takiej sytuacji zastanówmy się, dlaczego odczuwamy gniew, z czego wynika i spróbujmy przyznać się przed sobą samym do jego odczuwania. Na tym etapie płaczemy nagle i z pozoru bez powodu. Oglądamy film i przypominamy sobie, że oglądaliśmy go razem ze zmarłą osobą. Płacz jest potrzebny i nie powinniśmy go hamować, ponieważ przynosi nam ulgę. Utrzymujemy też wyimaginowany kontakt ze zmarłym, rozmawiamy z nim, bo przecież zawsze czegoś nie dopowiedzieliśmy za życia, czegoś nie wyjaśniliśmy, nie zdążyliśmy powiedzieć. Z czasem ten wyimaginowany kontakt ze zmarłym staje się coraz mniej ważny.
Wsparcie w żałobie, jak radzić sobie z żałobą?
Kiedy mamy już pełną świadomość tego, co się stało, w pełni odczuwamy swoje emocje, cierpimy z ich powodu. Już nie zaprzeczamy tragedii i jej okolicznościom, próbujemy o tym mówić, zwierzać się, wręcz odczuwamy potrzebę mówienia o tym. To dobrze, tak właśnie powinno być. Rozpoczyna się okres żałoby – czasu potrzebnego na wypłakanie się, milczenie w samotności i wykrzyczenie złości. Pozwalając sobie na wściekłość, huśtawkę nastrojów, płacz, wspominanie i odczuwanie bólu wyrażamy tęsknotę z powodu straty wspólnego życia z bliską osobą i mamy do tego pełne prawo.
Zakładając czarne ubrania, dajemy innym sygnał, że chcielibyśmy być traktowani z pewną dozą delikatności i prosimy o większą wyrozumiałość w najbliższym czasie. Przeżywając żałobę, nie odrzucajmy pomocy innych osób, na rzecz całkowitego odizolowania się od przyjaciół i cierpienia w samotności. Jeśli mamy taką potrzebę, możemy wspólnie powspominać osobę, która odeszła, wygadać się lub pomilczeć z kimś bliskim.
Jeśli chcemy pomóc osobie będącej w żałobie, po prostu przy niej bądźmy. Wysłuchajmy, przytulmy, ale nie zadawajmy pytań, nie osądzajmy, nie dawajmy niepotrzebnych rad. O tym, że łączymy się w nią w bólu, zapewniajmy miłością i tym, że jesteśmy blisko.
Na koniec przychodzi faza akceptacji, pogodzenia się z zaistniałą sytuacją, przekonanie, że skoro nie ma wyjścia, to trzeba i tak dalej funkcjonować.
Nigdy nie zdarza się tak, że te wszystkie fazy następują w kolejności jedna za drugą. Czasami niektórych w ogóle nie ma, za to inne się wydłużają. Jedno tylko jest pewne – już nigdy potem nie będzie tak samo, bo to, co się stało, musiało odbić piętno.Tak naprawdę okres żałoby może trwać i kilka lat. A czasami jeszcze wraca jak fala, choć już nie w takim wymiarze. Jeśli jednak okres ten niebezpiecznie się przedłuża, warto wybrać się do psychologa, żeby uniknąć życia z pseudo uśmiechem na ustach, ale z wewnętrzną pustką.