Kiedy osiągamy sukcesy, lubimy myśleć, że zawdzięczamy je wyłącznie sobie. Jednak gdy spotykają nas niepowodzenia i porażki, często próbujemy tłumaczyć je czynnikami zewnętrznymi. Niejednokrotnie tłumaczymy swoje problemy za pomocą zdarzeń, które spotkały nas w dzieciństwie. Mamy żal do swoich rodziców, że nie wspierali nas w rozwijaniu naszych pasji, nie wzmacniali naszego poczucia własnej wartości, byli zbyt kontrolujący i często nas karali lub przeciwnie – traktowali nas z chłodną obojętnością. Czy rzeczywiście popełnione przez nich błędy wychowawcze determinują całe nasze dorosłe życie? A może nie warto oglądać się wstecz, bo wszystko, co nas spotyka, zależy wyłącznie od nas samych?

Chyba każdy z nas zna uproszczoną, popkulturową wizję psychoanalizy, zgodnie z którą źródła wszystkich cech, zdolności i spotykających nas zdarzeń należy szukać w dzieciństwie. Jednocześnie nasza kultura często nie pozwala nam na krytyczne myślenie o swoich bliskich. Jedno z najważniejszych przykazań katolików brzmi: „Czcij ojca swego i matkę swoją”. Zwykle rozumiemy ten przekaz dosłownie, narzucając sobie obowiązek bezkrytycznego odnoszenia się do rodziców, którzy wymagają od nas bezwarunkowego szacunku, podziwu i posłuszeństwa. Tymczasem wszyscy, włącznie z naszymi dawnymi opiekunami, jesteśmy ludźmi, którzy popełniają błędy.

Ludzie często dzielą się więc na dwa skrajne obozy. Jeden nie dopuszcza do siebie myśli, że kochający rodzice mogliby wyrządzić swojemu dziecku jakąkolwiek krzywdę. Przyjmuje, że wszystko, co robią, jest dobre i mądre. Z kolei drugi ma tendencję do obwiniania opiekunów za wszystkie swoje niedostatki i niepowodzenia. Zakłada, że błędy popełnione przez rodziców naznaczają ich dziecko na całe życie. Tymczasem prawda, jak zwykle, leży gdzieś pośrodku tych dwóch podejść.

Psychologowie twierdzą, że style rodzicielskie można przedstawić na pewnym wymiarze, którego jeden kraniec stanowi chęć całkowitego podporządkowania i kontroli, zaś drugi – brak zainteresowania, chłód emocjonalny i obojętność. Oczywiście, większości opiekunów nie da się przypisać do żadnej z tych skrajnych kategorii – znajdują się gdzieś pośrodku tej skali. Jednak część matek i ojców przejawia tego typu zachowania, co skutkuje bardzo zaburzonym obrazem bliskich relacji. W skrajnych przypadkach dzieci doświadczające przemocy lub niechciane i niekochane mogą rozwinąć osobowość psychopatyczną, a w dorosłym życiu mścić się na innych za krzywdy, których doznały w najmłodszych latach.

Jest również wiele innych błędów popełnianych przez rodziców, które bardzo negatywnie wpływają na rozwój ich latorośli. Agresja może prowadzić do zaniżonego poczucia własnej wartości, lęków, depresji, uzależnień, a także do powielania tych wzorców (w ten sposób ofiara staje się katem, ponieważ nie zna innego sposobu wywierania wpływu na innych niż zmuszanie ich do uległości). Negatywne przekazy („jesteś głupi”, „nikt cię nie pokocha, jeśli się nie zmienisz”, „nic nie potrafisz zrobić sam”, „jesteś brzydka i nieatrakcyjna”) mogą zostać uwewnętrznione, stając się ważną częścią obrazu siebie dorosłego już dziecka. Rodzice odmawiający potomkowi miłości i ciepła w ramach kary uczę go, że nie zasługuje na bezwarunkowe uczucie. Chęć ciągłego kontrolowania sprawia, że dziecko nie uczy się samodzielności w podejmowaniu decyzji, staje się bezwolne i łatwe do manipulowania przez innych.

Takie przykłady można mnożyć bez końca. Nie da się zaprzeczyć, że wczesne doświadczenia mają ogromny wpływ na nasz rozwój i to, jakimi jesteśmy ludźmi. Jednocześnie warto pamiętać, że na naszą osobowość oddziałują także inne czynniki, takie jak geny i uwarunkowania biologiczne, zdarzenia mające miejsce na dalszych etapach życia oraz własne, świadome decyzje i działania. Z jednej strony musimy dać sobie prawo do odczuwania rozmaitych emocji związanych ze wspomnieniami z dzieciństwa i zrozumieć, że na niektóre sytuacje po prostu nie mieliśmy wpływu. Z drugiej – nie warto pozwalać na to, by błędy naszych rodziców zdeterminowały całe nasze dorosłe życie. Nawet jeśli nasi opiekunowie nie dali rady wyposażyć nas we wszystkie cechy i umiejętności, które są dla nas ważne, nie jesteśmy skazani na te braki do końca życia – możemy z powodzeniem sami je uzupełnić. Aby to zrobić, musimy jednak wziąć sprawy w swoje ręce i przejąć odpowiedzialność za własne szczęście. A jeśli w naszej historii znalazły się szczególnie trudne i traumatyczne zdarzenia, których nie jesteśmy w stanie zostawić za sobą – warto przepracować je na spotkaniach z profesjonalnym psychologiem lub terapeutą, który pomoże nam zamknąć ten niełatwy rozdział i otworzyć się na to, co nowe.