Od kiedy pamiętam, należałam do tych szczęśliwych dzieciaków, które miały wszystko. Z rodzicami spędzałam bardzo dużo czasu, byli moimi przyjaciółmi. Nie wiem, co się stało i w którym momencie wszystko się rozsypało. Mój tata, niegdyś uważany za wzorowego ojca i wspaniałego męża, zaczął budzić w ludziach strach i obrzydzenie, a kiedy sąsiadki mnie mijały, słyszałam jak mówią: to ona, jej ojciec to alkoholik. Każdego dnia wracam do przeszłości i próbuję zrozumieć, w którym momencie mój tata zaczął tracić kontrolę i, gdybym to zauważyła, czy zdołałabym pomóc mu i mojej rodzinie.

Zaczęło się dzień przed moimi dziewiątymi urodzinami. Tata wrócił bardzo zmartwiony z pracy, siedzieli z mamą w kuchni i słyszałam, jak rozmawiają o czymś z przejęciem. Mój umysł dziewięciolatki wydedukował, że prawdopodobnie rozmawiają o przyjęciu niespodziance. Nie wiedziałam jak bardzo się mylę. Nie było żadnego przyjęcia, prawdopodobnie to wtedy tata powiedział mamie, że w pracy nie jest za dobrze, a ona bezskutecznie próbowała go pocieszyć, że jakoś się ułoży. Rodzice zapomnieli o moich urodzinach. Dla małej dziewczynki to był koniec świata – brak prezentu i tortu. Jak bardzo się myliłam. To, co miało się wydarzyć w ciągu następnych kilku miesięcy, było prawdziwym końcem świata i nic już nigdy nie miało pozostać takie samo.

 
To była sobota, rodziców nie było, a mnie pilnowała babcia. W nocy obudził mnie dźwięk tłuczonego szkła, a kiedy usłyszałam, jak coś ciężkiego uderza o ziemię, zbiegłam na dół, w głowie wymyślając najczarniejsze scenariusze, że coś jej się stało. To był tata, leżał jak długi na dywanie w kałuży własnych wymiocin. Babcia minęła mnie bez słowa, podniosła z podłogi i próbowała doprowadzić do porządku. Ojciec protestował, szarpał się i mamrotał niezrozumiałe dla mnie wtedy wyrazy, a w rzeczywistości nazywał babcię wieloma, niecenzuralnymi słowami. To był pierwszy raz, kiedy było mi go bardzo szkoda, współczułam mu i chciałam przytulić. W momencie, w którym zrozumiałam, że to alkoholik, zrozumiałam również, że to już nie jest mój ojciec i traktowałam go najchłodniej jak potrafiłam, twierdząc, że sam do tego doprowadził. Krótko po tym wydarzeniu wyszło na jaw, że ojciec stracił pracę. Przyszedł do pracy zalany w trupa i zaczął wyzywać wszystkich, zaczynając od kolegów z pracy, a kończąc na szefie.

 
Od tego czasu mama musiała harować jak wół, bo jej pensja była naszym jedynym źródłem utrzymania. Ojciec rozpił się na dobre, wydając nasze ostatnie pieniądze, a jak mama chowała przed nim wypłatę – pożyczał od kolegów. Ja z kolei nie mogłam spać po nocach, przez co w szkole nauczycielki notorycznie zwracały mi uwagę, że śpię na lekcjach i nie mam odrobionych prac domowych, co odbijało się na moich ocenach. Dokładnie pamiętam te noce, kiedy wracał pijany, nie poznawał mnie, ani mamy, a któregoś razu zasnął pod drzwiami, bo nie był w stanie ich otworzyć. Mieszkaliśmy w małej miejscowości, wystarczyły więc dwie bójki w barze, żeby mieszkańcy dowiedzieli się i zaczęli wytykać go palcem, mówiąc „To alkoholik”. Dlaczego ludziom tak łatwo przychodziło zarzucać mu, że ma problem z alkoholem? Bo nigdy nie chodził do barów, na zaproszenia kolegów odpowiadał, że chce spędzić czas z rodziną. Ludzie szybko połączyli fakty i stwierdzili, że mężczyzna, który nigdy nie pije, a nagle codziennie pojawia się w barze, wszczyna bójki i zasypia pod sklepem to stuprocentowy alkoholik.

Mama wysłała mnie do babci na weekend. Dwa dni zamieniły się w tydzień, aż w końcu zostałam tam na miesiąc. Wtedy mama do nas przyszła, cała roztrzęsiona i zapłakana, pod okiem miała wielkiego siniaka i rozciętą wargę. Nie wyglądała już jak moja kochana mama, raczej jak żona faceta, który regularnie ją bije. Jak się później okazało, koledzy mojego ojca przestali pożyczać mu na alkohol, bo im nie oddawał. Wkurzył się i zaczął bić mamę, dopóki nie powiedziała mu, gdzie schowała pieniądze. Babcia od razu zareagowała, mówiąc, że to alkoholik, że trzeba pójść na policję i znaleźć jakiegoś terapeutę. Mama jednak wierzyła, że to stan przejściowy i jak znajdzie nową pracę, będzie jak dawniej. On jednak wolał pić i spać w rowie nie patrząc na to, że niszczy najbardziej przez siebie ukochane osoby.

 
Najistotniejszą cechą alkoholizmu jest to, że człowiek sam musi się przyznać, że ma problem. Dopóki osoba będzie szła w zaparte, że to nie jest uzależnienie i, że może przestać pić, kiedy tylko zechce, nikt nie jest w stanie jej pomóc. Trzeba być świadomym, że traci się grunt pod nogami i kontrolę, dlatego na nic były prośby mamy, ponieważ ojciec powtarzał, jak zdarta płyta, że nic mu nie jest, po prostu jest przygnębiony utratą pracy. Któregoś dnia do szkoły zadzwoniła moja babcia, mówiąc, że muszę zostać zwolniona z lekcji, bo mama miała wypadek. Tak naprawdę ojciec pobił ją do nieprzytomności, kiedy powiedziała mu, że jest w ciąży, łamiąc jej żebra i powodując silny krwotok wewnętrzny. Usprawiedliwiała go, że go zdenerwowała i sama jest sobie winna. Razem z babcią od razu poszłyśmy na policję, nie czekając aż mama przejrzy na oczy. Funkcjonariusze nie zdążyli nawet zapisać naszych zeznań, bo dostali informację, że sąsiad znalazł mojego tatę martwego w domu.

 

Ojciec zapił się na śmierć po tym, jak moja mama wylądowała przez niego w szpitalu. Myślę, że w tamtym momencie zrozumiał, co zrobił i nie mógł się z tym pogodzić. Sięgnął po rzecz, która do tego wszystkiego doprowadziła, bo wiedział, że już nie da rady tego naprawić. Wolał zostawić nas same, bo myślał, że tak będzie dla nas najlepiej. Byliśmy szczęśliwi, ale alkohol wdarł się niepostrzeżenie do naszej rodziny i ją zniszczył. Człowiek, którego kiedyś nazywałam tatą to alkoholik i, patrząc z perspektywy czasu, mogę szczerze przyznać mu rację – jest nam bez niego lepiej.